Przypomnijmy – od kilku miesięcy w internecie krążył apel o wpłacanie pieniędzy na ratowanie zagrożonego nowotworem wzroku 2,5 letniego Antosia. Przeszło pół miliona złotych zebrano dzięki datkom tysięcy osób z całego kraju. Do akcji włączyli się ludzie znani, celebryci, sportowcy. Znany piłkarz Robert Lewandowski i jego żona wpłacili 100 tysięcy złotych.
Tydzień temu wyszło na jaw, że chory Antoś nie istnieje. Organizator zbiórki to młody mężczyzna z Gorzowa Wielkopolskiego. W apelach o wsparcie podał zmyślone imię, nazwisko i wiek dziecka. Jak sprawdzili potem śledczy przypadkiem wskazał autentycznego chłopca. Ale – na szczęście – zdrowego.
Apele ilustrowane były zdjęciem głowy dziecka w czapce i niebieskiej kurtce. Kim jest chłopiec ze zdjęcia wciąż nie wiadomo. Jak się dowiadujemy Michał S. wyjaśnił w śledztwie, że zdjęcie wziął z portalu społecznościowego. Prokuratura i policja poszukują tego chłopca. Michał S. - przypomnijmy – usłyszał już zarzut oszustwa. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy prowadzący sprawę rozważają możliwość przedstawienia dodatkowego zarzuty związanego z wykorzystaniem do przestępstwa wizerunku chłopca. Na razie nieznanego.
Michał S. podczas przesłuchania przyznał się do postawionego mu zarzutu. Jak podaje prokuratura zebrane w ramach zbiórki przeszło pół miliona wydał na własne potrzeby. Kupił m.in. markowy sprzęt sportowy i elektroniczny. Zabezpieczono też kilkadziesiąt tysięcy złotych. W dniu, w którym oszustwo wyszło na jaw, Michał S. opublikował informację, że zwrócił 100 tysięcy złotych Robertowi i Annie Lewandowskim. Piłkarz i jego żona wydali oświadczenie, w którym fakt ten potwierdzili. I zapowiedzieli przekazanie tych pieniędzy na inny cel charytatywny.
Śledztwo w sprawie oszustwa prowadzone jest we Wrocławiu bo tutaj mieści się firma prowadząca portal „zrzutka.pl”. To jedna z witryn wykorzystana do organizacji fałszywej zbiórki.