Na razie na ulicach Bydgoszczy panuje artystyczna posucha, jednak już wkrótce ma to się zmienić.
<!** Image 3 align=right alt="Image 123292" sub="Tak w zeszłym roku wyglądały Międzynarodowe Spotkania Artystów Ulicznych Buskers Festival w Bydgoszczy Fot. Tadeusz Pawłowski">Z minionych wakacji dało się zapamiętać kilka barwnych postaci. Wśród nich „Kris”, który z gitarą wprost z bydgoskich ulic trafił do programu „Szansa na sukces” i wygrał odcinek z Panem Maleńczukiem. Jest też rodzinny zespół akordeonistów z Ukrainy, malarz, co od lat wystawia swoje prace w rogu Starego Rynku i Cygan śpiewający pomiędzy stolikami w ogródkach piwnych.
- Kilka dni temu na starówce zagraliśmy z kolegą gitarowy duet. Futerał był otwarty, ale nie wystawiliśmy go dla pieniędzy. Przez przypadek ktoś wrzucił nam dwa złote - mówi Kamil, który jeszcze kilka lat temu śpiewał pod Empikiem przy ulicy Gdańskiej. Obecnie jest studentem Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Zajmuje się sztuką performance. Od czasu do czasu występuje na ulicy, bo tu sąsiedzi nie marudzą.
Kiedy Kamil miał osiemnaście lat, był grajkiem, który zarabiał na swoje wydatki. - Dobrze wspominam te czasy. Obserwowałem ludzi, przechodnie byli raczej przychylni. Udawało mi się zebrać nawet 60 złotych dziennie. Wtedy dla mnie to było już coś - mówi Kamil.
<!** reklama>Zespół Positive Christian Vibrations już nie istnieje. Ale cztery lata temu, kiedy zaczynali, można było ich usłyszeć przy ulicy Mostowej. Grali reggae. Przymierzali się do koncertów na większych scenach, dlatego potrzebne były im pieniądze na sprzęt nagłaśniający.
- Najlepsza miejscówka była obok pani koronczarki i kobiety, która sprzedawała obrazy. Do dziś, kiedy przechodzę tamtędy, zatrzymuję się na małą pogawędkę - mówi Łukasz z PCV.
Od tego czasu sporo się zmieniło. Chłopaki coraz rzadziej wychodzą na ulicę ze swoimi bębnami. Tłumaczą, że boją się kar i papierkowej roboty, którą trzeba wykonać, jeśli legalnie chce się występować w miejscu publicznym. Poza tym teraz mają na głowie kilka innych spraw.
Muszla koncertowa w parku Witosa. Czasami, po południu, gdy nie ma tam żadnej imprezy mieszkańcy Bydgoszczy mogą trafić na niecodzienny widok na scenie. Grupa młodych aktorów - tancerzy prowadzi rozgrzewkę. Czasem próba zamienia się w improwizację.
- To są nasze próby otwarte. Ludzie siadają na widowni i przypatrują się nam. Dla początkujących tancerzy to najlepszy trening, bo uczą obycia z publicznością - mówi Asia „Mrufka”, która prowadzi zajęcia z teatru tańca.
Inny ciekawy widok można spotkać na trawniku w pobliżu ulicy Czerwonego Krzyża. Akrobaci na szczudłach grają w piłkę nożną. To trening bydgoskiego teatru pantomimy „Dar”. Do trupy należą zawodowi aktorzy i ludzie, którzy na co dzień pracują w całkiem zwyczajnych zawodach. Poważna pani farmaceutka wciela się w postać mima z białą twarzą, a anglista wychodzi na ulicę jako klown. 18 i 25 lipca będzie można ich zobaczyć w dwóch różnych odsłonach na płycie Starego Rynku. Również w lipcu w każdy czwartek klasyczne mimy, anioły i iskry na szczudłach, klowny oraz znane bydgoskie postaci jak Łuczniczka, Przechodzący przez Rzekę, czy Marian Rejewski będą paradować ulicą Długą. Akcję zaaranżował Urząd Miasta.
- Chcemy dzielić się radością. Na ulicy wchodzimy w interakcję z publicznością. To sztuka i zabawa jednocześnie. Jednym gestem można wyrazić więcej niż słowami - mówi Jarosław Siech z teatru pantomimy „Dar”, na ulicy występuje jako klown „Rubi”, mim lub Marian Rejewski.