[break]
Kilka dni temu w Łęgnowie zawrzało. W odstojniku przy wieży ciśnień znaleziono ciało psa, przypominającego owczarka. Jego łapy zawiązane były bandażem, do szyi przywiązany był duży kawałek asfaltu. Na miejscu zjawili się policjanci i przedstawiciele Fundacji Pomocy dla Zwierząt „Nero”.
- Ten pies należał do jednej z mieszkających tu rodzin, chyba patologicznych - uważa nasz Czytelnik, który prosił o zachowanie anonimowości. - Ludzie mówili, że dzieciaki poszły utopić psa, bo ojciec im powiedział, że nowego dostaną dopiero wtedy, kiedy stary zdechnie. Sąsiedzi widzieli, jakieś dwa tygodnie temu, jak dziewczynka i jej dwóch braci prowadzili tego psa na spacer. Wracali do domu już bez niego. Teraz mają innego.
Śledztwo w tej sprawie, na podstawie art. 35 ustawy o ochronie zwierząt (zabicie ze szczególnym okrucieństwem), prowadzą bydgoscy policjanci. - Trwa przesłuchiwanie świadków, czekamy na wyniki sekcji zwłok - informuje podkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy. - Za takie przestępstwo grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w dniu, kiedy odnaleziono zabitego psa, w Łęgnowie doszło do innego, równie brutalnego, aktu przemocy. Siedemnastolatek zabił swojego psa, zadając mu kilka ciosów nożem. Chłopak trafił do szpitala dla psychicznie chorych.
W 2015 roku odnotowano jeszcze jeden przypadek znęcania się nad zwierzętami. W kwietniu dwóch mieszkańców Nowego Dworu wrzuciło psa do studzienki po szambie. Zostali zatrzymani.
- Tak jak odbiera się prawo jazdy piratom drogowym, tak samo szybko powinno się karać oprawców zwierząt - mówi Irena Łęgowska-Bujalska, prezes Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt „Ratujmy Azora i Mruczka”.