Z nalewką i górą prezentów ruszył marszałek województwa Piotr Całbecki w pierwszą w tej roli podróż zagraniczną.
<!** Image 2 align=right alt="Image 43594" sub="Piotr Całbecki (w środku) wziął ze sobą koszyk z regionalnymi przysmakami. Nie był to jednak prowiant na drogę">Wczoraj krótko przed odlotem „Express” zapytał marszałka o cele i oczekiwane efekty jego wizyty.
- Do Brukseli jeżdżę regularnie od 8 lat, ale to pierwszy raz w roli marszałka, czuję się więc szczególnie. Najważniejszą dla mnie sprawą jest spotkanie z oceniającymi regionalne programy operacyjne. Będziemy je wkrótce przekazywać do Komisji Europejskiej i chcę na miejscu przekonać się, czego od nas oczekują, żebyśmy nie natrafili na niespodzianki – mówi marszałek. - Spotkam się też oczywiście, z naszą panią komisarz Danutą Huebner. Dla niej i dla innych naszych partnerów wieziemy regionalne przysmaki.
Piotr Całbecki zabrał do Brukseli smalec z lubczykiem, a także grzyby z Borów Tucholskich, kiełbasy, toruńskie pierniki oraz powidła strzeleckie i miody.
<!** reklama left>Marszałek będzie rozmawił również z europosłami oraz członkami Komisji Europejskiej ds. Transportu i Energii o wpisaniu Portu Lotniczego Bydgoszcz do sieci TEN-T. Nic dziwnego, że jeszcze przed wylotem, wczesnym rankiem Piotr Całbecki zbierał ostatnie opinie w tej sprawie szefostwa PLB. - Zależy nam na jak najszybszym wpisaniu do sieci bydgoskiego portu i pozyskaniu dla niego pieniędzy – nie kryje.
Wraz z nim do Brukseli wyjechali Michał Korolko – będzie promował Toruń by ten zdobył tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, i doradca Grzegorz Borek. Co ciekawe, obydwaj panowie... nie są pracownikami Urzędu Marszałkowskiego. Pierwszy jest nominalnie (bo złożył rezygnację) szefem toruńskiego Centrum Sztuki Współczesnej, a drugi kieruje Europejskim Centrum Współpracy Młodzieży w Toruniu. Te instytucje mają zapłacić za ich wyjazd. Marszałek Całbecki wraca do Polski w piątek.
