Przez długie tygodnie Polska i Węgry twardo stały na stanowisku wykluczającym jakiekolwiek powiązanie pieniędzy z budżetu unijnego z praworządnością. Warszawa i Budapeszt nazywały proponowane przez UE przepisy "złamaniem lipcowych ustaleń" i groziły użyciem weta, jeśli zapisy nie zostaną zmienione.
Ale po poniedziałkowej wizycie Viktora Orbana w Warszawie sytuacja uległa zmianie. Orban spotkał się z Mateuszem Morawieckim i Jarosławem Kaczyńskim (do których później dołączyli Jarosław Gowin i Mateusz Morawiecki), a efektem rozmowy było obranie kursu na kompromis.
Niemiecka prezydencja zaproponowała Polsce i Węgrom, że przepisy nie zostaną zmienione, ale wprowadzone zostaną dodatkowe wytyczne dot. stosowania mechanizmu wiążącego praworządność z pieniędzmi. W praktyce te wytyczne miałyby pozwolić na opóźnianie stosowania tego środka. Najważniejszym zapisem dla Polski i Węgier jest zobowiązanie Komisji Europejskiej, by poczekała z używaniem tego mechanizmu, do czasu aż wypowie się na temat jego zgodności z unijnym prawem Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - informuje RMF FM.
Holandia stawia warunki
Premier Mateusz Morawiecki pojawił się w Brukseli w czwartek i przypomniał, że Polska zadba o swój interes, ale dał do zrozumienia, że jeśli wytyczne zostaną zawarte w przepisach, to weta nie będzie.
- Chcemy żeby budżet był uruchomiony jak najszybciej, ale nie odejdziemy od tego, żeby bronić polskich interesów poprzez maksymalną pewność co do tego, że w konkluzjach określone będą wytyczne dla KE. Chcemy, żeby to było absolutnie jasne, że jeżeli te wytyczne, które być może będą przyjęte na RE, nie będą przez KE wkomponowane w ich wytyczne, w ich mechanizm stosowania prawa, to my nie będziemy w stanie uzgodnić procedury budżetu, pójść dalej z naszym procesem. To zresztą ujmujemy bardzo klarownie w deklaracji - powiedział szef polskiego rządu.
W przyjaznym tonie wypowiadała się m.in. Angela Merkel, która stwierdziła, że "liczy, iż do końca dnia uda się osiągnąć postęp dla Europy".
- Od kilku dni, również ja osobiście, bardzo intensywnie pracowaliśmy nad tym, aby postarać się w pewien sposób rozwiązać trudności i problemy, które napotkaliśmy i rozwiać wszelkie wątpliwości ze strony Polski i Węgier. Ale też pracowaliśmy, by rozwiązać kwestię praworządności i mechanizmu zależności, żeby zostało to tak wypracowane, jak było wypracowane z Parlamentem Europejskim - powiedziała kanclerz Niemiec.
Dość nieoczekiwanie na ostatniej prostej pojawiła się jednak przeszkoda. Premier Holandii przedstawił swoje warunki i wątpliwości, dotyczące kompromisu ws. budżetu unijnego.
Po pierwsze - jak informuje RMF FM - premier Mark Rutte chce wiedzieć, co o porozumieniu sądzi Parlament Europejski. Chciałby mieć jego zgodę, bo niektóre zapisy deklaracji mogą wykraczać poza uzgodnienia między PE a Radą Europejską.
Po drugie szef holenderskiego rządu chce mieć gwarancje ze strony unijnych prawników, że deklaracja nie wpływa na sam mechanizm praworządnościowy, już uzgodniony między Radą, PE i Komisją. Ostatnią kwestią są wątpliwości, dotyczące odsunięcia w czasie działania mechanizmu. A ten zapis jest kluczowy dla Viktora Orbana, który chce, by mechanizm zaczął działać dopiero w 2022 roku - już po wyborach, które odbędą się na Węgrzech.
Wszystko rozstrzygnie się w piątek
Obecnie wszystko wskazuje na to, że kwestia przyszłości budżetu unijnego na lata 2021-2027 rozstrzygnie się w ciągu najbliższych godzin.
W piątek dojdzie do spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Rozmowa miała odbyć się w czwartek ok. południa, ale prezydent Francji odwołał ją i popędził na spotkanie z premierem Holandii, by przekonać go do zaakceptowania kompromisu.
