Błyskawicznie pod podany przez mężczyznę adres podjechał patrol policji, trzy wozy strażackie z kilkunastoma strażakami, a także karetka pogotowia. Rozstawili oni pod zniszczonym, odrapanym budynkiem ratownicze batuty, na które można w miarę bezpiecznie skoczyć z wysokości.
I zaczęło się czekanie...
Mężczyzna poddał się kilkanaście minut temu.
Zobacz galerię: Szaleniec z dzieckiem w oknie