Sceny jak z sensacyjnego filmu rozegrały się w minioną środę na trasie z Bydgoszczy do Wierzchucinka. Z ulicy Smukalskiej za dwoma mężczyznami, jadącymi peugeotem, ruszył policyjny pościg. Trwał aż do Wierzchucinka. W czasie pościgu policjanci oddali strzały za uciekającym samochodem. Dwaj mężczyźni zostawili auto w polu i próbowali uciec, ale szybko zostali ujęci. W Wierzchucinku doszło jednak do dziwnej sytuacji.
- Ojciec jest emerytem. W minioną środę remontował dach. Słysząc policyjne syreny, wyszedł z domu, żeby sprawdzić, co się dzieje. Jest także przeszkolonym ratownikiem PCK i potrafi udzielić pierwszej pomocy. Pomyślał, że może taka pomoc będzie potrzebna - opowiada syn mężczyzny, Marcin Leśniewski.
PRZECZYTAJ:Pościg, strzelanina... Czy i za co policja pobiła emerytowanego nauczyciela?
Nieoczekiwanie sytuacja stała się dramatyczna. Jak wynika z relacji syna, 58-letni mężczyzna został rzucony na ziemię przez funkcjonariuszy policji, poturbowany, skuty kajdankami i wsadzony do radiowozu. - Nie zachowywał się w żaden sposób agresywnie. Widzieli to zresztą świadkowie. Co ciekawe, policja ich w ogóle nie chciała przesłuchać - mówi Marcin Leśniewski.