Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świadek nagle zaniemówił. - Boję się, że jak wypłynie moje nazwisko, to dostanę kosę w plecy... - mówi mężczyzna

Jarosław Jakubowski
Pan Bernard (jasna kurtka) i pan Jarosław w sądzie
Pan Bernard (jasna kurtka) i pan Jarosław w sądzie Tomasz Czachorowski
Nowy świadek chciał zeznać, że to nie Bernard D. zabił, ale do przesłuchania nie doszło. Do zapowiadanego ogłoszenia wyroku też.

Wczoraj rano bydgoski Sąd Okręgowy miał ogłosić wyrok w sprawie 74-letniego Bernarda D. oskarżonego o zabójstwo 41-letniego Gerarda J., konkubenta swojej córki.
[break]

Zeznawać incognito...

Okazało się jednak, że do sądu zgłosił się świadek, który twierdzi, że Bernard D. jest niewinny. - Świadek przeczytał w „Expressie”, że może zostać skazany niewinny człowiek i dlatego zdecydował się złożyć zeznania - wyjaśnił sędzia przewodniczący Sławomir Ciężki.
Mężczyzna z uwagi na stan zdrowia nie mógł stawić się w sądzie, więc sąd pofatygował się do niego.
Po trzech godzinach dowiedzieliśmy się, że przesłuchanie... nie nastąpiło. Dlaczego? - Świadek stwierdził, że nie będzie zeznawać, bo się obawia o swoje życie. Dwa dni wcześniej dowiedział się, że rodzina ma powiązania z „Kadafim”. Nie wyjaśnił jednak, która rodzina... - powiedział sędzia Sławomir Ciężki.
Sąd - chcąc wyjaśnić do końca wszystkie wątki sprawy - chce przesłuchać świadka w innym terminie.
Dotarliśmy do tego mężczyzny. Twierdzi, że słyszał rozmowę dwóch osób, z której wynikało, że to nie „dziadek” jest sprawcą zbrodni. Twierdzi też, że pod feralnym adresem przy Czerkaskiej policja zatrzymała osobę, związaną z gangiem „Kadafiego”.
- Chcę zeznawać jako świadek incognito. Boję się, że jak wypłynie moje nazwisko, to dostanę kosę w plecy - dodał.
Do tragedii doszło 15 marca 2014 roku w mieszkaniu Bernarda D. i jego żony przy ul. Czerkaskiej na osiedlu Leśnym. Według prokuratury, mężczyzna śmiertelnie ugodził nożem kuchennym w serce Gerarda J. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że pokrzywdzony się awanturował i sam nadział się na nóż trzymany w kieszeni.

Libacje przy Czerkaskiej

Prokurator wniósł o karę 8 lat bądź - w przypadku nadzwyczajnego złagodzenia - 2,5 roku więzienia dla Bernarda D. - W jego odzieży nie było dziury, przez którą mogło przedostać się ostrze - stwierdził, oceniając wyjaśnienia oskarżonego.
Obrończyni chce zmiany kwalifikacji czynu z zabójstwa na nieumyślne spowodowanie śmierci lub spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią.
- Pan Bernard przeżył przy Czerkaskiej prawdziwą gehennę. W ciasnej klitce, oprócz niego, mieszkało jeszcze pięć innych osób. Często odbywały się libacje. Domownicy korzystali z emerytury pana Bernarda - mówiła mec. Magdalena Baturo-Wilk.
Na wczorajszą rozprawę Bernard D. przyjechał z pomocnikiem, panem Jarosławem, który też mieszka z nim przy Czerkaskiej. Staruszek cierpi na zaćmę. Operację ma mieć za... 20 miesięcy.
Kolejna rozprawa odbędzie się wcześniej, bo 16 czerwca.

Na wolności

Oskarżony na wyrok czeka na wolności - sąd zwolnił go z aresztu w marcu. Starszy człowiek ma w mieszkaniu wyłączono prąd, gaz i wodę. Stara się o nowe lokum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!