Dla systemu jest taniej, gdy dodatkowe zajęcia ze zdolnymi uczniami prowadzą nauczyciele w ramach swoich normalnych zadań. Ale czy jest to dobre dla najzdolniejszych uczniów?
<!** Image 2 alt="Image 160882" sub="- System stypendiów i wsparcia najzdolniejszych uczniów w Bydgoszczy jest dobrze zorganizowany - zapewnia Marian Sajna, dyrektor ratuszowego wydziału oświaty. Na zdjęciu: wyróżnieni uczniowie podczas spotkania w Urzędzie Miasta Fot. Tadeusz Pawłowski">
W mojej szkole jest przynajmniej trójka dzieci, które są bardzo zdolne, między innymi 17-krotna mistrzyni Polski w pływaniu, a także laureaci międzynarodowych konkursów. Przeszliśmy długą drogę, by uzyskać zgodę na indywidualny program nauczania. Musieliśmy między innymi otrzymać diagnozę z poradni psychologiczno-pedagogicznej, zrobić badania psychologiczne, przekonać radę pedagogiczna szkoły i nauczyciela do rozpisania takiego programu (z tym akurat żadnego problemu nie było). I tak na początku września złożyliśmy papiery do wydziału edukacji, odpowiedź dostaliśmy pod koniec października, niestety - negatywną - mówi chcąca zachować anonimowość mama ucznia z Zespołu Szkół nr 27 z ulicy Sardynkowej w Bydgoszczy.
W tym wypadku indywidualny program nauczania polegać miał na zwiększeniu liczby godzin nauczania języka angielskiego. Gdy klasa ma lekcję angielskiego, dziecko ma wtedy osobne, indywidulane zajęcia z nauczycielem. - Na przykład dziecko mieszanego, dwujęzycznego małżeństwa mówi perfekcyjnie po angielsku, na zajęciach się po prostu nudzi i marnuje czas. To nie indywidualny tok nauczania, tam bowiem chodzi o przeskakiwanie poziomu całej klasy, a u nas nikt tego nie chciał - zapewnia nasza Czytelniczka. - W Bydgoszczy uczy się i mieszka wiele dzieciaków, które zdradzają ponadprzeciętne zdolności i umiejętności. Ale zamiast je promować i rozwijać, nie pozwala im się realizować indywidualnych programów nauczania.
<!** reklama>- Dotychczas nikt nie zgłaszał takiego problemu, jednak temat indywidualnych programów nauczania dotyczy dyrektorów szkół - dowiedzieliśmy się w kuratorium.
- Ten rok jest dla nas trudny, sytuacja finansowa jest złożona, między innymi na skutek zbyt małej subwencji oświatowej z ministerstwa. Jednak miasto od dawna wspiera systemem nagród i stypendiów dla najzdolniejszych uczniów, więc mówienie, że ich nie wspieramy, nie jest prawdą - uważa Marian Sajna, dyrektor wydziału edukacji bydgoskiego ratusza.
Miasto chciałoby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - zapewnić najlepszym uczniom możliwość indywidualnego rozwoju, jednocześnie nie wydając na to wielkich pieniędzy. - Po zmianie przepisów nauczyciele mają dwie godziny do wykorzystania na rozmaite inicjatywy edukacyjne. Dyrektorzy szkół mogą sprawić, że zostaną one wykorzystane na przykład na pracę z najlepszymi uczniami - uważa dyrektor.
- Jednak nauczyciele zapewne wolą zorganizować zajęcia dla kilku słabszych uczniów, by wyrównać poziom w klasie, niż zajmować się jednym superzdolnym uczniem - sugerujemy dyrektorowi.
- W malutkiej szkole mógłby być z tym faktycznie problem, ale mówimy o placówce w Bydgoszczy, która zatrudnia wielu pedagogów. Nic nie stoi na przeszkodzie, by jedni zajmowali się słabszymi uczniami, a inni - tymi wyróżniającymi się. Jeśli jednak dyrektorzy zgłoszą nam - co nigdy dotąd nie nastąpiło - że wykorzystali już ten limit godzin i nadal nie mogą zapewnić wsparcia najlepszym uczniom, będziemy myśleć, jak rozwiązać sytuację.