<!** Image 2 align=none alt="Image 206646" sub="Mistrz świata z 2011 roku Paweł Wojciechowski poprzedni sezon miał kompletnie nieudany. Z powodu kontuzji nie zdobył nawet medalu mistrzostw Polski, a na igrzyskach w Londynie nie zaliczył żadnej wysokości. Fot. Dariusz Bloch">
Bardzo dobre wyniki bydgoskich sportowców sprawiły, że przybyło tych, którzy spełniają kryteria stypendialne prezydenta miasta. Ale, żeby uhonorować wszystkich, znacząco obniżono stawki.
<!** reklama>
W sumie na konkurs o podziale stypendiów wpłynęło 214 wniosków - 90 dla seniorów, 119 dla juniorów i 5 dla osób niepełnosprawnych. Pozytwnie rozpatrzono 132, w tym dla seniorów aż 49, dla juniorów - 78 i osób niepełnosprawnych - 5. Aby otrzymać stypendium, sportowiec musi uprawiać dyscyplinę olimpijską i dodatkowo spełnić jedno z kryterium. W przypadku seniorów to udział w igrzyskach olimpijskich, miejsce 1-8 na mistrzostwach świata, 1-5 na mistrzostwach Europy bądź złoty medal na mistrzostwach Polski.
Stypendium może zostać także przyznane za wynik w dyscyplinach nieolimpijskich za szczególne osiągnięcia, bądź w szczególnie uzasadnionych przypadkach. W związku z przyznaniem o 1/3 więcej stypendiów, w poprzednich latach było to w granicach około 100 sportowców, większość olimpijczyków otrzymała stypendia zaledwie po 400 złotych miesięcznie przez cały rok (tylko 100 złotych mniej będą otrzymywali juniorzy). W szczególny sposób wyróżniono brązowe medalistki z Londynu ,kajakarkę Beatę Mikołajczyk i wioślarkę Magdalenę Fularczyk, które uhonorowane zostały kwotą po 1000 złotych. Dla porównania Mateusz Polaczyk, 4. na igrzyskach kajakarz górski, będzie otrzymywał co miesiąc 750 zł.
- Coraz lepsze wyniki sportowców bydgoskich klubów sprawiają, że mamy większą liczba uprawnionych do stypendiów - mówi Jan Żukowski, przewodniczący Bydgoskiej Rady Sportu, a wtórują mu urzędnicy z ratusza, którzy pracowali w komisji opiniującej przyznanie stypendiów. - Zmusza to nas do rozważenia sytuacji, w której trzeba będzie zaproponować surowsze kryterium, aby zachować rangę i wyjątkowość nagrody.
Bardzo dobrze wypadły w ubiegłym roku dyscypliny zespołowe. Medale zdobyli siatkarki i siatkarze. W ciekawy sposób rozwiązano sprawę najbardziej utytułowanych bydgoskich sportowców. Trzykrotny mistrz świata sztangista Marcin Dołęga (Zawisza), jednocześnie największy pechowiec na igrzyskach - spalił trzy próby w rwaniu i nie został sklasyfikowany - będzie otrzymywał po 300 zł. O 100 złotych więcej dostanie mistrz świata i Europy, zdobywca Pucharu Świata w 2011 kajakarz, Piotr Siemionowski (Zawisza), który na igrzyskach zajął dopiero 14. lokatę w K-1 200 metrów.
Bez stypendium pozostanie mistrz świata w lekkiej atletyce z 2011 roku Paweł Wojciechowski (Zawisza). Na igrzyskach nie zaliczył żadnej wysokości i nie awansował do finału.
- Na posiedzeniu rady podnoszono głosy, że Paweł pojechał na igrzyska na wycieczkę i stypendium mu się nie należy - mówił prezes SL WKS Zawisza Wincenty Dybalski. - Nie zdobył także medalu na mistrzostwach Polski. Uznałem, że bez 300 złotych miesięcznie Paweł sobie poradzi w tym sezonie i wycofałem jego kandydaturę.
Szczegółowy wykaz stypendystów na stronie Urzędu Miasta Bydgoszczy/BIP w zakładce wydziału sportu.
