Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stypendium z nieznanego źródła

Zbigniew Branach
Kim był człowiek, który miał zamiar zastrzelić przywódcę Kościoła katolickiego? Kto zlecił zabójstwo papieża? - odpowiedzi szuka Zbigniew Branach, autor książki „Spisek, nie czyn szaleńca”, która ukaże się w druku we wrześniu

Kim był człowiek, który miał zamiar zastrzelić przywódcę Kościoła katolickiego? Kto zlecił zabójstwo papieża? - odpowiedzi szuka Zbigniew Branach, autor książki „Spisek, nie czyn szaleńca”, która ukaże się w druku we wrześniu

<!** Image 2 align=right alt="Image 26517" >Kiedy w jego ojczyźnie umierała demokracja, Ali Agca pozostawał w cieniu. Ale ktoś go prowadził i zdalnie nim kierował. Kto? Wieloletnie starania policjantów i agentów tajnych służb kilku krajów, prokuratorów i sędziów, a także licznych dziennikarzy śledczych nie przynosiły rezultatu. Ten ktoś pozostawał bez twarzy.

Zabójstwo dziennikarza

Wieczorem, 1 lutego 1979 r., padał w Stambule śnieg. Światło w gabinecie redaktora naczelnego lekko lewicującej gazety „Milliyet”, zgasło znacznie po dziewiętnastej. Abdi Ipekci wsiadł do samochodu i wracał z redakcji do czekającej w domu żony. Razem wybierali się na umówioną kolację. Po dwudziestej, wjeżdżał samochodem w pnącą się w górę uliczkę, przy której mieszkał. Wtedy padły strzały. Ipekci zginął na miejscu, trafiony siedmioma kulami. Napastnicy zbiegli.

Stowarzyszenie Dziennikarzy Tureckich wyznaczyło nagrodę w wysokości 6 mln tureckich lirów (czyli około 200 tys. dolarów) za informację, która doprowadzi do schwytania zbrodniarza. I nic. Morderca pozostawał na wolności.

W atmosferze grozy

Pochodzący z rodziny żydowskich przechrztów szef „Milliyet”, uchodził za jednego z najbardziej neutralnych i cenionych aktorów wstrząsanej konwulsjami tureckiej sceny politycznej. Renomę zyskał jako publicysta i trzeźwy analityk wydarzeń politycznych. (...) Dlaczego został zamordowany? Z powodów politycznych? Nie należał do żadnej partii. Komu zależało na śmierci dziennikarza?...

<!** reklama left>Śmierć znanego dziennikarza pogłębiła panujący w Turcji nastrój grozy. Wzmogła obawy o zawężenie dziedzin życia wolnych od bezsensownej przemocy. Prawica niezręcznie broniła się przed insynuacjami i przypisywaniem jej winy za całe zło, a więc i tę zbrodnię. Lewica, tradycyjnie dużo głośniejsza i przemyślniejsza, wykorzystywała śmierć Ipekciego jako argument, że tylko jej rządy mogą zatrzymać terroryzm, nawoływała ugrupowania umiarkowane do udzielenia poparcia.

Przesłuchania

25 czerwca 1979 r. dyżurny komisariatu policji stambulskiej dzielnicy Beyazit odebrał telefon. - Przy stoliku w kawiarni Marmara, siedzi morderca Abdiego Ipekci - informował anonimowy męski głos. - To student, imieniem Ali. Jest bardzo niebezpieczny. Należy do Szarych Wilków.

Natychmiast wysłano grupę antyterrorystyczną. Niepotrzebnie. Mehmet Ali Agca nie stawiał najmniejszego oporu. - Tak, to ja go zabiłem - oświadczył bezzwłocznie bez cienia żalu, czy widocznego zakłopotania. Aresztowany zaskoczył przesłuchujących niezwyczajną u zabójców chęcią współpracy ze śledczymi. (...) Utrzymywał, że jest niebiorącym od nikogo pieniędzy indywidualistą: - Jestem przeciwko obecnemu systemowi i zabiłem Ipekciego, ponieważ należał on do jego obrońców - zeznawał z widoczną egzaltacją. - Nie mam powiązań z żadną organizacją… Zabiłem go, by siać terror… Wybrałem Ipekciego, bo nie miał żadnej ochrony, co ułatwiało zadanie…

Aresztowanie zamachowca utrzymywano w tajemnicy. Władze przywiązywały najwidoczniej dużą wagę do śledztwa, skoro na jedno z przesłuchań pofatygował się minister spraw wewnętrznych Hasan Fehmi Gunes, z przekonania marksista, reprezentant lewicy w socjalistycznym rządzie. (...) Musiał być usatysfakcjonowany odpowiedziami, bo przekazał mediom informację o rzekomych powiązaniach podejrzanego z ugrupowaniami prawicowymi. Nasuwa się oczywiście pytanie o zasadność uczestnictwa w przesłuchaniach członka rządu. I to nie w charakterze obserwatora, lecz, jak rozumiem, przedstawiciela oskarżyciela publicznego (...).

11 lipca 1979 r. Alego Agcę przedstawiono rodakom podczas transmitowanej przez telewizję konferencji prasowej. Do zaprezentowanych śledczym cech, jak egzaltacja i arogancka pewność siebie, dorzucił inne. Zachowywał się niczym urodzony aktor. Odpowiadał ze spokojem i refleksem na najbardziej przenikliwe pytania. A ponadto sprawiał wrażenie człowieka, który dobrze się bawi, niestety: - Nigdy nie służyłem żadnej idei politycznej ani ideologii - podkreślał z naciskiem. - Nie należę do żadnej partii, ugrupowania czy organizacji o celach politycznych. Jestem terrorystą działającym na własną rękę.

Oświadczenie Agcy przyniosło wysyp komentarzy. Interpretacje daleko odbiegały od jego treści, a najczęściej całkowicie je wypaczały. W mediach budowano sylwetkę aresztowanego na szkielecie, który miał z nim niewiele wspólnego. Zaprzeczenia dotyczące przynależności politycznej, komentowano jako dowód, że zależy mu na ukryciu tożsamości politycznej. W mediach dominowały sugestie, że zabójca Ipekciego może być faszystą. Podkreślam formę czasownika - może. Komentatorzy zagubili nadzwyczaj zgodnie to słowo niemalże tak szybko, jak się pojawiło. W przystrajanie Agcy w nie jego kostium, zaangażował się w sposób znaczący i bezprecedensowy minister spraw wewnętrznych… Agca zaistniał na łamach gazet oraz w programach telewizyjnych i radiowych jako Szary Wilk, chociaż nigdy do tej organizacji nie należał. Komentatorzy przeoczyli, że aresztowanie potencjalnego sprawcy głośnego morderstwa sprzed 5 miesięcy miało szereg elementów wyreżyserowanego przedstawienia, mającego wywołać wrażenie, że oto ujęto członka młodzieżowej prawicowej organizacji, który zamordował lewicowego dziennikarza. Ciekawe, że anonimowy informator policji nie wyraził chęci odbioru nagrody za wskazanie mordercy, przesiadującego w biały dzień przy stoliku znanej kawiarni. 200 tys. dolarów nie zainteresowało nie tylko tajemniczego telefonisty, ani nikogo innego.

Status studenta dawał Agcy różne przywileje, jak - może w pierwszym rzędzie - gwarancję odroczenia służby wojskowej. Ale w jego przypadku studia miały charakter pretekstu, przykrywki do diametralnie innej działalności. Odgrywał rolę śpiącego rycerza, jak mówią specjaliści od mokrej roboty. Czekał na zlecenie. Przygotowany. Z odbezpieczonym pistoletem.

Powodziło mu się znacznie lepiej niż innym tureckim studentom. Jego status materialny kształtował - dosłownie! - tajemniczy pracodawca, który umieścił go na równie tajemniczej liście płac. Inauguracyjna wpłata na konto Agcy, otwarte 13 grudnia 1977 roku w uniwersyteckiej filii największego banku w Stambule, wynosiła 40 tys. lirów tureckich.

Bogate konta studenta

Odtąd niezidentyfikowane źródła zasilały co miesiąc 6 kont bankowych nieznanego szerzej studenta, kwotą 300 tys. lirów, co stanowiło równowartość 18 tys. dolarów amerykańskich. Na blankietach wpłat bankowych, dokonywanych w najróżniejszych miejscach kraju, ani razu nie pojawił się podpis właściciela kont. Całkiem odmiennie niż na dowodach wypłat, gdzie za każdym razem znajduje się cyrograf Agcy.

Nasuwało się pytanie - za co, za jaką pracę Mehmet Ali Agca dostawał tak pokaźne wynagrodzenie?...

Pierwsza wpłata na konto Agcy, nastąpiła kilka miesięcy po jego powrocie do ojczyzny z przeszkolenia w obozie terrorystów pod Bejrutem. Uzasadnione wydają się dedukcje wskazujące, że predyspozycje Turka ocenił w Libanie nieznany, aczkolwiek profesjonalny werbownik i zaprotegował owemu nieznanemu pracodawcy. Niewykluczone, że Agca zaprawiał się w terrorystycznych operacjach, dysponując umiejętnościami kamuflażu, znikania bez śladu i zachowania niezbędnej anonimowości…

Ustalono, że ostatnia wpłata wpłynęła na konto bankowe Agcy 29 grudnia 1978 r., czyli rok po pierwszej. Czy atrakcyjne stypendium dla Agcy mogło mieć związek z zabójstwem Abdiego Ipekci? (Ciąg dalszy w numerach wydania magazynowego)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!