Mężczyźni nie mówią im, że je kochają, że rzucą dla nich wszystko. Zresztą one wcale tego nie oczekują. Taki jest między nimi układ. On jej płaci i wymaga, ona spełnia jego zachcianki.
<!** Image 2 align=right alt="Image 107997" sub="Marikę Szczęśniak (na zdjęciu) zaskoczyło to, że dziewczyny godzą się na spełnienie wszystkich męskich zachcianek. Kilka mówiło jej o tym, że były poniżane. Mimo to nie rezygnowały ze sponsoringu. / Fot. Dariusz Bloch">Ewelina nie musiała szukać sponsora. To on znalazł ją. Ładna, zgrabna, z włosami do pasa - przykuwa uwagę mężczyzn. Gdy zaczynała studiować w odległej od jej rodzinnego miasta Warszawie, podszedł do niej na ulicy gość w średnim wieku. Dobrze ubrany, od razu widać, że z kasą. Zapytał, czy nie poszłaby z nim na bankiet. Tłumaczył, że nie ma towarzyszki. Zapłacił za jej sukienkę, a potem za towarzystwo - 2 tys. zł. Do dziś jej płaci i utrzymuje ją. Ewelina jest teraz na trzecim roku stosunków międzynarodowych. Pozostała utrzymanką tego samego sponsora, żonatego mężczyzny z branży telewizyjnej, często delegowanego przez firmę do stolicy. Mieszka w dwupokojowym apartamencie w ścisłym centrum. Opłaca je sponsor. Ewelina świadczy szerszy wachlarz usług niż tylko te związane z bywaniem panią do towarzystwa.
Umowa kupna - sprzedaży
Sposób, w jaki Ewelina poznała sponsora, należy do wyjątków. Zwykle dziewczyny znajdują panów w Internecie, gdzie jest pełno ogłoszeń typu: „Szukam towarzyszki”, „Będę twoim sponsorem”. Same też się ogłaszają albo są rekomendowane panom za pośrednictwem „doświadczonych” koleżanek. Te wtajemniczone wiedzą, że sponsora można znaleźć na spacerze w jednym z bydgoskich hipermarketów. Znak rozpoznawczy: coca-coli w ręku (napisał o tym niedawno jeden z tygodników, dlatego sponsorzy i dziewczyny posługują się innymi znakami).
<!** reklama>Do pierwszego spotkania ze sponsorem zwykle dochodzi na gruncie neutralnym - w restauracji czy kawiarni. Mężczyźni już wtedy stawiają warunki, ale nie mówią wprost, że przede wszystkim chodzi im o seks. Bo w układach sponsorowanych towarem zwykle jest ciało kobiety. Panowie sporadycznie szukają kobiet wyłącznie do towarzystwa. Nawet jeśli tak mówią, to i tak wiadomo, że po spotkaniach biznesowych chcieliby pójść do łóżka.
- To jest dla nich obopólna korzyść. Czerpie ją zarówno mężczyzna, jak i kobieta, z tym że to dziewczyna w takim związku musi być na każde skinięcie palcem. Najbardziej zaskakujący jest fakt, że na początku XXI w. kobieta potrafi się podporządkować tylko po to, żeby osiągnąć tę korzyść - mówi prof. Teresa Sołtysiak z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Od dwóch lat bada zjawisko sponsoringu wśród kobiet. Rozmawiała z kilkudziesięcioma paniami objętymi męskim „mecenatem”. Większość już po pierwszej propozycji sponsorowania była podekscytowana, każda zadowolona, czekała na kolejne spotkania. Bo warto było. Wszystkie zawarły z panami umowy - niektóre nawet na piśmie i w obecności świadków, tak jak przy zawieraniu umowy kupna - sprzedaży.
Posłuszne i dyspozycyjne
Lista wymagań stawianych kobietom przez sponsorów zwykle jest dwa razy dłuższa niż deklaracji składanych przez panów. Kobiety mają być posłuszne, dyspozycyjne, powinny spełniać wszelkie seksualne zachcianki (w niektórych umowach sponsorzy wymieniają swoje preferencje, czasem oczekują wyrafinowanego stroju w trakcie zbliżeń). Sponsorzy chcą, aby kobiety były zadbane i zawsze ładnie wyglądały. Mają spełnić też jeden z najważniejszych warunków - zachować związek w tajemnicy.
<!** Image 3 align=left alt="Image 107997" sub="Prof. Teresa Sołtysiak od kilku lat bada sponsoring wśród kobiet. W książce poświęconej temu zjawisku zamierza przedstawić też dane dotyczące postaw mężczyzn. / Fot. Katarzyna Pietraszak">Panowie z kolei obiecują stałą pensję lub ponoszenie kosztów wynajmowanego przez dziewczynę mieszkania (z badań wynika, że są to kwoty od 1000 zł wzwyż, jedna ze studentek otrzymuje pensję w wysokości 3 tys. zł). Oprócz pieniędzy utrzymanki mogą liczyć na prezenty - drogie kosmetyki, markową odzież, czasem zagraniczne wyjazdy.
W tych układach nie ma mowy o uczuciach. Oni zazwyczaj mają swoje rodziny, one są w innych związkach partnerskich.
Marika Szczęśniak, studentka UKW pisze pracę magisterską na temat sponsoringu wśród kobiet. Dotarła do szesnastu dziewcząt, większość to studentki z Kujawsko-Pomorskiego, ale nie tylko. Wśród nich jest licealistka, która ze sponsorem straciła cnotę i panna po studiach.
Szczęśniak pytała je, co czuły, gdy rozstawały się ze sponsorami. Odpowiadały mniej więcej tak: „Co za głupie pytanie? Nic. Bałam się tylko, że nie znajdę nowego sponsora”.
Praca lekka, łatwa i przyjemna
Z reguły jest tak, że dziewczyny decydując się na układ sponsorski, kierują się ciekawością albo rzeczywistą potrzebą finansową. I z reguły zakładają, że to będzie tylko raz. Ale sponsoring jest jak narkotyk. - Te, które posmakowały, mówią, że nie mogą przestać, zwłaszcza że rezygnacja wiązałaby się powrotem do życia na niższym poziomie - mówi Marika Szczęśniak.
Możliwość studiowania, życie na przyzwoitym poziomie, bywanie w ekskluzywnych miejscach, poznawanie ważnych ludzi, wycieczki - takie korzyści wymieniają utrzymanki. W sponsorach widzą dżentelmenów, w ich towarzystwie czują się lepiej niż wśród rówieśników, są przez nich szanowane. Bywa, że i poniżane - zwłaszcza w trakcie perwersyjnych zbliżeń seksualnych. Jednak złe traktowanie przez mężczyzn nie jest powodem, dla którego dziewczyny zrywają związki. Tkwią w nich tak długo, aż zrezygnuje z nich sponsor (to on zrywa umowę).
Kobiety pytane o negatywne skutki bycia sponsorowaną wymieniają tylko dwa - oszukiwanie otoczenia, strach, że ktoś się dowie. A wstyd? Poczucie winy? Tylko jedna powiedziała, że czuje się jak prostytutka. Pozostałe nie widzą w sponsoringu nic złego. Przeciwnie. - Jest fajnie, szybko można zarobić, niezbyt się napracować. A to, że mężczyzna płaci? W normalnym związku też facet za wszystko płaci - mówiły podczas uniwersyteckich badań.
Zajęcie stare jak świat
Ewelina nie dostrzega w swoim damsko-męskim układzie cech prostytucji: - Prostytutka to coś innego. Ja się uczę, bywam na salonach. Nie stoję jak tirówki przy obwodnicy - dziewczyna twierdzi, że sponsorowanie to biznes. I jej sposób na życie.
- One nie widzą niczego złego w tym, co robią, wypierają się i w pewnym sensie szukają usprawiedliwienia - zdaniem prof. Teresy Sołtysiak sponsoring nie jest nowym zjawiskiem. - To szczególna forma prostytucji. Od wieków istniały utrzymanki mężczyzn, choćby słynna Nana. Od wieków otrzymywały od mężczyzn mieszkania, garsoniery i inne rzeczy. Tylko różnie te kobiety nazywano.
Praca magisterska
O utrzymankach
Marika Szczęśniak jest studentką Wydziału Pedagogiki i Psychologii (Zakład Socjologii Wychowania i Resocjalizacji) na UKW w Bydgoszczy. Pod okiem prof. Teresy Sołtysiak przygotowuje pracę magisterską na temat sponsoringu wśród kobiet i różnych jej aspektów. Zjawisko to dotąd nie zostało opisane w większych publikacjach naukowych, mimo że nie należy do nowych. Szczęśniak długo musiała namawiać kobiety, aby zgodziły się odpowiedzieć na jej ankietę.
Fakty
Wyciąg z konta sponsora
Z badań Mariki Szczęśniak wynika, że sponsoring może dotyczyć 30 proc. studentek. Nie wiadomo, jaki procent kobiet w ogóle objętych jest męskim mecenatem. Wiadomo, że wśród sponsorowanych pań, oprócz studentek, są licealistki, mężatki i panny. Często pochodzą z małych miejscowości i twierdzą, że w ramiona sponsora pcha je sytuacja finansowa.
Każda z pytanych o to, jakie korzyści dotąd osiągnęła dzięki sponsoringowi, wymieniała kwotę około 10 tys. zł, modną odzież, dobre kosmetyki, mieszkanie wynajmowane mieszkanie, czasem wyjazdy zagraniczne.
Status materialny sponsorów przewyższa przeciętny. Mają „normalne” domy, żony i dzieci lub są kawalerami, także rozwodnikami.