[break]
W Bydgoszczy i w powiecie bydgoskim tylko Straż Miejska z Bydgoszczy korzystała z tego typu sprzętu. Z prostego powodu - Bydgoszcz jest jedyną gminą, w której straż w ogóle istnieje. - Mamy do dyspozycji jeden radar zamontowany w samochodzie i jeden przenośny, który może być obsługiwany z ręki, albo rozstawiany w wybranym miejscu. Dopóki zmiany w przepisach nie wejdą w życie, zamierzamy z nich korzystać - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy.
Niektóre straże gminne, w naszym województwie to na przykład straż w Kęsowie, zrobiły z fotoradaru maszynkę do zasilania budżetu gminy. Według raportu NIK, są straże, gdzie 99 procent interwencji jest tak naprawdę związane z obsługą radaru. To właśnie ten miażdżący dla niektórych straży raport był impulsem do systemowych zmian. - W naszym przypadku - w roku 2014 - nałożyliśmy za przekroczenie prędkości 6908 mandatów (miasto zarobiło na tym ponad 1 milion 130 tysięcy złotych, co stanowi promile w całorocznym budżecie miasta - przyp. red.), a wszystkich mandatów było ponad 17 tysięcy 500. Tyle, że nie każde nasze postępowanie kończyło się wnioskiem mandatowym, tak więc interwencje związane z fotoradarem to jakieś 20 procent całości naszej pracy - podkreśla rzecznik.
Strażnicy mają też dane, które wskazują na to, że jeszcze kilka lat temu notowano średnie przekroczenia prędkości w mieście (a więc przy prędkości 50 km/h) o 34,5 kilometra. Obecnie to już 26,4 kilometra, co wiązać można z przestrzeganiem przepisów i obawą przed radarami.
Kierowcy muszą pamiętać, że radarami dysponuje również policja i Inspekcja Transportu Drogowego, do której trafi sprzęt ze straży miejskich i gminnych po wejściu w życie nowych przepisów.
Fotoradary stacjonarne napotkać można w Solcu Kujawskim, Prądocinie, Stryszku, Łochowie, Trzeciewnicy nieopodal Nakła, Inowrocławiu czy Niewieścinie. Zawsze też można natknąć się na patrol policji z tzw. suszarką, który będzie prowadził pomiar prędkości.