Chorzy na serce, cukrzycę czy astmę odchodzą od drzwi gabinetu lekarza rodzinnego z kwitkiem. Medycy, w obawie przed kontrolami i karami NFZ, nie chcą wypisywać recept na leki refundowane.
<!** Image 2 align=none alt="Image 176978" sub="Doktor Zyta Szumlańska jest specjalistą alergologiem. Ostatnio coraz częściej wypisuje pacjentom zaświadczenia, że ich choroba jest przewlekła Fot. Renata Napierkowska">- Mój 26-letni syn od dzieciństwa choruje na astmę oskrzelową. Poczuł się źle, miał duszności i właśnie skończył mu się lek na rozszerzenie oskrzeli. Pojechał do przychodni po receptę, jednak lekarz rodziny odmówił mu wypisania leku refundowanego, bo stwierdził, że trzeba najpierw dostarczyć zaświadczenie od specjalisty. To jakiś absurd - oburza się nasza Czytelniczka.
Z kwitkiem odeszła też z gabinetu lekarza pierwszego kontaktu pacjentka, która od 20 lat leczy się na tarczycę i musi systematycznie zażywać leki, a także osoby, które od dawna cierpią na choroby serca i krążenia czy cukrzycę.
- Pięć razy dziennie mierzę poziom cukru i biorę insulinę. Skąd mam wziąć takie zaświadczenia, skoro są kolejki i do diabetologa rejestrują dopiero na styczeń? Przecież z cukrzycy nikt się jeszcze nie wyleczył. Opakowanie insuliny kosztuje ponad 270 złotych, biorę jej dwie rodzaje, a bez tego leku umrę - mówi kolejna pacjentka, której też odmówiono wypisania recepty z literką P, uprawniającej do zakupu leków ze zniżką.
<!** reklama>Na lekarzy rodzinnych w Inowrocławiu i okolicy padł blady strach, gdyż Narodowy Fundusz Zdrowia przeprowadził kontrolę w kilku placówkach i ukarał tych, którzy wypisywali zbyt dużo recept na leki refundowane. Jeden z medyków zapłacił 17 tysięcy złotych, inny prawie 10, więc teraz wszyscy wolą dmuchać na zimne. - Trudno mi to oceniać, gdyż to Narodowy Fundusz zdrowia ustanawia zasady. Jeśli pacjent przychodzi po zaświadczenie, że cierpi na chorobę przewlekłą, to je otrzymuje. Coraz więcej osób zgłasza się po takie dokumenty - przyznaje specjalista alergolog, dr Zyta Szumlańska.
Szefowie przychodni pierwszego kontaktu nie chcą się oficjalnie wypowiadać. - Jeśli powiem, co o tym myślę, to zaraz przyjdzie do mnie kontrola. Mam świadomość, że pacjent nie jest w stanie przynieść mi zaświadczenia z dnia na dzień, bo do niektórych specjalistów czeka się miesiącami - mówi, pragnąca zachować anonimowość, szefowa niepublicznego ZOZ-u.
Taką sytuacją w Inowrocławiu i okolicy zaskoczony jest Narodowy Fundusz Zdrowia. - Pacjent nie może pozostać bez leku i jeśli choruje na przewlekłą chorobę musi otrzymać od lekarza rodzinnego receptę na lek refundowany i tego nie można mu odmówić. Podczas wizyty u specjalisty, powinien jednak pamiętać o pobraniu zaświadczenia, że cierpi na schorzenie przewlekłe - wyjaśnia Małgorzata Szablewska-Świtłyk, naczelnik wydziału gospodarki lekami w kujawsko - pomorskim oddziale NFZ.