https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Srebrny kolor porażki

Jarosław Pabijan
Tytuł mistrzowski uciekł bydgoszczanom we wrocławskim turnieju w ostatnim, dodatkowym biegu. Ale czy na pewno właśnie wtedy?

Tytuł mistrzowski uciekł bydgoszczanom we wrocławskim turnieju w ostatnim, dodatkowym biegu. Ale czy na pewno właśnie wtedy?

<!** Image 2 align=right alt="Image 5575" >- Trudno. W 12 biegu popełniłem błąd, gdy wpadłem w koleinę, a Robert jechał na tyle blisko, że uderzyłem w niego – powiedział Piotr Protasiewicz – Wiem, że to moja wina, ale jestem pewien, że wygrałbym dodatkowy wyścig ze Dariuszem Śledziem. Tak, czy owak mistrzami powinniśmy być już po biegu z Apatorem.

Ostra jazda

Dowiadujemy się, że „Pepe” nie pojechał barażu o złoto, bo w biegu z torunianami został wykluczony za spowodowanie niebezpiecznej sytuacji na torze. Hipotetyczne, kolejne takie samo wydarzenie, mogłoby oznaczać wykluczenie z meczu ligowego - finału play off. Dlatego wystąpił Robert Sawina, który przegrał z Śledziem. Ostrożność działaczy kosztowała Polonię tytuł.

Rywalizacja w finale była niezwykle ostra, a dwa upadki zmroziły krew w żyłach nielicznych fanów. W pierwszym biegu Tomasz Jędrzejak ściął Protasiewicza, nad którym przeleciał motocykl sprawcy kolizji, a pojedynek par toruńskiej i ostrowskiej zakończył się urazem kręgosłupa Mariusza Puszakowskiego, którego z kolei „zabrał” Paweł Hlib. Zawodnik toruńskiego Apatora Adriany wrócił do parkingu, ale po dwóch biegach stracił przytomność i został odwieziony do szpitala.

Operacja Puszakowskiego

Już wieczorem został poddany operacji kręgów szyjnych. Sprawca wypadku przeleciał nad bandą prawie dokładnie tak, jak Tomasz Gollob podczas pamiętnego finału Złotego Kasku i spadł, jak szmaciana lalka w pasie bezpieczeństwa. Ku zaskoczeniu obserwatorów po chwili wstał i powędrował do parkingu! W zawodach jednak już nie wystąpił.

Na torze WTS rządził i dzielił Śledź, który (z bonusem) w siedmiu startach uzbierał aż 20 punktów!

- Tytuł należy się przede wszystkim mojemu mechanikowi, Rysiowi Pieli za przygotowanie silnika - wyznał lider rzeszowskiej ekipy - Spodziewałem się, że możemy zrobić niespodziankę, ale za nic nie wyobraziłbym sobie, że ta niespodzianka może mieć złotą barwę - dodał Dariusz Śledź.

Dla nas, bydgoszczan, ten wynik to też niespodzianka. Ale srebrny jej kolor jest kolorem porażki.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski