Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa wyłudzeń kredytowych w PKO. Świadek mówi o sfingowanych dokumentach?

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Bożenie W. za wyłudzenia kredytów i leasingów grozi do 10 lat pozbawienia wolności
Bożenie W. za wyłudzenia kredytów i leasingów grozi do 10 lat pozbawienia wolności Dariusz Bloch
W bydgoskim sądzie wyjaśnienia składała zeznająca w charakterze świadka kobieta, której Bożena W. miała pomóc w załatwieniu kredytu. W dokumencie dla banku wpisane było fikcyjne stanowisko dyrektora do spraw sprzedaży w jednej z firm.

Zobacz wideo: Nowe przepisy działają. Zmalała liczba wypadków drogowych

Proces trwa w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. W czwartek przy pulpicie dla świadków stanęła miejscowości w Wielkopolsce, która przed laty skorzystała z "pomocy" obecnej oskarżonej w procesie Bożeny W.

To Cię może też zainteresować

- Panią W. poznałam przez znajomego. Chcieliśmy wcześniej wziąć z mężem kredyt. Rozkręcałam biznes, solarium. Jeden bank odmówił, drugi też. Potem zjawiła się pani Bożena. Mówiła, że pracuje w banku i pomoże załatwić kredyt - zeznawała świadek.

Padła propozycja "załatwienia" sprawy w oddziale PKO we Włocławku. Świadek, która przyznała, że kilka lat temu została już w tej sprawie skazana i sąd wymierzył jej karę, do dzisiaj spłaca raty wyłudzonego kredytu. Po 5 tys. zł miesięcznie. - Myślę, że połowę już spłaciłam, chociaż jeszcze odsetki się przecież naliczały... - szacowała w sądzie kobieta.

Fikcyjne stanowisko, lewe zaświadczenie

Sama przyznaje, że nie wie nawet, na jaką kwotę podpisała umowę kredytową. - Pogubiłam się w tym już - mówi. Faktem jest jednak, że kredyt był zaciągnięty pod hipotekę domu, a już po udzieleniu go przed bank Bożena W. miała składać jej i jej mężowi wizyty. W czasie tych spotkań pobierała pieniądze. Z zeznań, które świadek (jeszcze jako podejrzana) złożyła w prokuraturze w 2014 roku, wynikało, że Bożena W. tłumaczyła, iż musi "zapłacić pracownikom banku", w którym załatwiany był kredyt.

Sędzia Krzysztof Dadełło, prowadzący postępowania okazał świadkowi dokument, który przed laty został dołączony do wniosku kredytowego. Dokument miała "przygotować" właśnie Bożena W. Wynikało z niego, że świadek była zatrudniona w jedne z firm na stanowisku "dyrektora ds. sprzedaży", a jej trzymiesięczny dochód wyniósł 50 tys. zł.

- Nigdy nie pracowałam w tej firmie - oświadczyła świadek.

- W ramach prowadzonego postępowania ujawniono, że w latach 2009-2010 między innymi na terenie Bydgoszczy, Poznania, Wałbrzycha, Piły oraz Grudziądza poszczególni członkowie grupy, w ramach podziału ról, wyszukiwali osoby zwane „słupami”, przygotowywali dla nich nierzetelne i podrobione dokumenty niezbędne do zawierania umów z wybranymi instytucjami kredytowo-leasingowymi - wyjaśniają śledczy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Interesem miała kierować właśnie Bożena W.

Były to głównie zaświadczenia o fikcyjnym zatrudnieniu i osiąganych dochodach oraz sfałszowane historie rachunków bankowych, a następnie przedkładali je w Banku, doprowadzając do zawierania umów kredytowo-leasingowych z podstawionymi osobami.

Łączna kwota oszacowanych strat obejmujących wyłudzone kredyty wyniosła 27 mln zł. Spośród osiemnastu oskarżonych w tym procesie, czterech wyraziło wolę tak zwanego dobrowolnego poddania się karze, w tym jedna z nich bezwzględnej karze pozbawienia wolności w wymiarze roku i 10 miesięcy. Pozostałym oskarżonym grożą kary do 10 lat pozbawienia wolności.

Oskarżeni będą także musieli naprawić wyrządzoną zarzuconymi im czynami szkodę - zastrzega prokuratura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Sprawa wyłudzeń kredytowych w PKO. Świadek mówi o sfingowanych dokumentach? - Gazeta Pomorska