Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa Ariela O. Sąd przejrzał zapisy monitoringu

Redakcja
Proces Ariela O.Proces Ariela O.
Proces Ariela O.Proces Ariela O. Tomasz Czachorowski
Sąd Rejonowy w Bydgoszczy przejrzał wczoraj zapisy monitoringu w związku ze sprawą Ariela O. oskarżonego o uszkodzenie ciała bydgoskiego dziennikarza.

Trzydziestodwuletni bydgoszczanin w seledynowym dresie przybył na rozprawę w asyście policyjnego konwoju i w kajdankach założonych na przeguby i łydki. Tego „zaszczytu” dostępują tylko przestępcy uznawani za niebezpiecznych.
[break]

Na korytarzu czekała na niego młoda kobieta. Przywitali się uśmiechami. Kobieta zajęła miejsce na ławce dla publiczności.

Sędzia Bartosz Lau i strony procesu obejrzeli wczoraj dwa filmy z monitoringu, nagrane we wczesnych godzinach porannych w sobotę 23 marca 2013 roku w okolicy klubu „Metro” przy ul. Długiej.

Pierwszy film pochodzi z kamery miejskiego monitoringu umieszczonej na kamienicy przy Długiej 76. Jest godzina 4.20. Kamera obejmuje zasięgiem fragment Długiej, Zbożowego Rynku i plac Kościeleckich, gdzie na przystankach czekają ludzie. W pobliżu „Metra” panuje spory ruch: podjeżdżają taksówki, młodzi ludzie wchodzą i wychodzą z klubu, niektórzy chwiejnym krokiem. Kilka osób stoi przed drzwiami wejściowymi, rozmawiają, palą papierosy.

Około godziny 4.37 widać trzech mężczyzn idących w kierunku placu Kościeleckich. Jeden z nich trzyma się ręką za lewy bok, pochyla się kilka razy, z daleka wygląda tak, jakby coś go bolało. Dwaj towarzyszący mu koledzy zachowują się jednak spokojnie.

- Rozpoznaję siebie i moich kolegów - powiedział, widząc ten fragment Wojciech Bielawa, pokrzywdzony i jednocześnie oskarżyciel posiłkowy.
Dalsza część nagrania nie wniosła nic nowego. Na drugim filmie z monitoringu klubu „Metro” cały czas widać tylko jeden fragment ulicy. W pewnym momencie młodzież wychodząca z imprezy zaczyna tłoczyć się przed klubem. Niektóre osoby poprzebierane. Jest chłopak w spódniczce, są inni, w meksykańskich sombrero. Niewysoka blondynka paląca papierosa ma wyraźne trudności z utrzymaniem pozycji pionowej.
Jest godzina 4.25 - Wojciech Bielawa wychodzi z klubu, prosi stojących o przesunięcie się, znika z pola widzenia kamery. Godzina 4.27 - mężczyzna wraca w to samo miejsce, staje pomiędzy innymi osobami.

- To już musiało być po zajściu, ja odszedłem kilkanaście metrów z powrotem przed klub. Sprawca nie miał nakrycia głowy, po zdarzeniu odszedł w kierunku placu Kościeleckich - stwierdził pokrzywdzony.
Na żadnym z nagrań nie widać samego momentu zadania ciosu.

Z wcześniejszych zeznań Wojciecha Bielawy wynika, że po wyjściu z klubu został zaatakowany. Najpierw myślał, że to uderzenie albo kopnięcie w plecy. Potem napastnik bił go pięściami po twarzy. Pokrzywdzony zasłaniał się gardą. Dwaj koledzy odciągnęli agresora, pojechali z pobitym do kliniki „Medic” w Fordonie. Okazało się, że stan pokrzywdzonego jest poważny. Ostre narządzie uszkodziło śledzionę. Trzeba było ją usunąć.

W kwietniu policja wpadła na trop Ariela O. Dziennikarz rozpoznał go podczas okazania.

Oskarżony nie przyznaje się do winy. Wczoraj sąd przedłużył mu areszt do 18 marca. Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (w warunkach recydywy grozi mu do 15 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!