Ów przedstawiciel był kiedyś zastępcą prezydenta Bydgoszczy, więc można wierzyć, że te ciepłe słowa to w jego ustach nie jest piarowa gadka szmatka.
Równie wiele ciepłych, a nawet wzniosłych słów o Pesie jako biznesowym liderze w Bydgoszczy wypowiedzieli obecni gospodarze ratusza (choć częściej za poprzedniego zarządu tej firmy). A jednak mimo deklarowanego obopólnego szacunku i uznania ratusz i Pesa**nie umieją się porozumieć co do zapłaty za opóźnienia w realizacji kontraktu na bydgoskie swingi. Bez pardonu walczą o swoje przed sądem**, teraz już drugiej instancji, bo Pesa odwołała się do wyroku, w myśl którego miała oddać miastu połowę z zażądanej przez nie sumy.
Wolałbym wobec tego, by obie strony mniej się komplementowały, a bardziej szły sobie na rękę. Obie w końcu wydają publiczny grosz, także na koszty procesu.
