Zobacz wideo: Pensja minimalna w 2023. Będzie dwukrotna podwyżka

- Dla nas sprawa jest zamknięta, chcemy współpracować z władzami miasta Bydgoszczy - zastrzega Maciek Grześkowiak, PR Manager bydgoskich zakładów.
Spór dotyczy zamówienia na osiemnaście tramwajów, z tego trzech "krótkich" i 15 długich. Krótkie dostarczono zgodnie z umową, na czas. Piętnaście dostarczono z naruszeniem terminów umownych, więc miasto naliczyło kary. Ostatni tramwaj w ramach budowy ul. Kujawskiej PESA dostarczyła w maju 2019 roku zamiast wrześniu 2018, opóźnienia wynosiły od 44 do 243 dni. Każdy dzień opóźnienia w dostarczeniu tzw. pakietu eksploatacyjno-naprawczego oznaczał dla bydgoskich zakładów 2 tys. zł kary. Łącznie kar uzbierało się na ponad 29 mln zł.
PESA kar nie zapłaciła. Miasto pomniejszyło wynagrodzenie spółce o ponad 28 mln zł. Firma skierowała do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy pozew o zapłatę, domagając się zapłaty 28 mln zł.
Maciej Grześkowiak przypomina, że przed sądem odbyły się mediacje. - Do niczego one nie doprowadziły - mówi. Sąd orzekł, że miasto musi zwrócić spółce 13 mln 140 tys. zł oraz odsetki, czyli jakieś 17 mln zł. PESA odwołała się jednak do Sądu Apelacyjnego żądając całej kwoty wraz z odsetkami.
- PESA domagając się tych pieniędzy posługiwała się nieprawdą, spółka twierdziła, że potrącenia były bezprawne, nie miał prawa naliczać ich dyrektor ZDMiKP czy wreszcie, że nowe tramwaje miały jeździć ul. Kujawską, która nie była oddana do użytku - mówił podczas sesji Rady Miasta Bydgoszczy w połowie tego roku prezydent Bydgoszczy. Wskazywał, że przy okazji wcześniejszych opóźnionych dostaw miasto nie wystąpiło z roszczeniami.
Nieoficjalnie mówi się, że PESA wystąpiła do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, żeby uprzedzić ewentualny ruch prawników Urzędu Miasta Bydgoszczy. Posiedzenie sądu wyznaczono na styczeń przyszłego roku. - Ten problem dla nas już naprawdę nie istnieje - mówi Maciej Grześkowiak. - Tramwaje zostały dostarczone, są używane, wożą ludzi. PESA chce być w mieście i z nim współpracować na normalnych, przyjaznych zasadach. Nie jest przypadkiem, że nazwa naszej firmy brzmi "PESA Bydgoszcz".
Grześkowiak informuje, że PESA firmom z terenu metropolii bydgoskiej w ciągu dwóch lat - 2020-2021 - zleciła zamówienia o wartości 600 milionów złotych. Skorzystało z tego pół tysiąca firm. - Zarabiamy i dajemy zarabiać innym firmom z regionu, to jest nie do przecenienia - mówi rzecznik PESA. Podkreśla też, że spółka angażuje się w sponsoring. - Te środki będą rosły - zapowiada.
Przypomnijmy, że w połowie tego roku PESA Bydgoszcz zawarła umowę z Zarządem Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy na dostawę 10 tramwajów, z opcją na kolejnych 36 pojazdów. Wartość umowy to 102 mln zł.
Bydgoszcz od początku procesu wymiany starego taboru na nowe pojazdy zamawiała tramwaje z PESY. Łącznie po mieście kursuje 35 tramwajów z miejscowej fabryki.
- Bydgoszcz to nasze miasto i ważny klient. Jesteśmy dumni z tego, że dla bydgoszczan symbolem nowoczesnej, ekologicznej i komfortowej komunikacji miejskiej są nasze Swingi. Doceniamy plany władz, które stawiają na zeroemisyjny transport i chcą wymienić wszystkie stare pojazdy na nowoczesny tabor. Takie możliwości stwarza opcja do tej umowy i jesteśmy przygotowani do jej realizacji - powiedział cytowany w komunikacie prezes Pesy Krzysztof Zdziarski.
Zamówienie podstawowe zakłada dostawę 10 Swingów, w tym sześciu tramwajów pięcioczłonowych i cztery trójczłonowe. Będą to tramwaje niskopodłogowe, wyposażone w klimatyzację, najnowocześniejsze systemy informacji pasażerskiej, wi-fi i ładowarki do urządzeń mobilnych.
PESA dostarczyła do tej pory ponad prawie tysiąc tramwajów do kilkunastu miast w Europie.