Tak naprawdę, to niewiele o nich wiemy. Choć od naszego fyrtla mieszkają raptem o rzut beretem, to mam wrażenie, że więcej wiemy o góralach, niż o Kaszubach... Ot, taka etnokraina po drodze do Gdańska, urocza ciekawostka z jeziorami i napisami w dziwnym języku. Do tego kultura nasza kochana - ani ta wysoka, ani ta pop - jakoś specjalnie nam w poznawaniu Kaszubów nigdy nie pomagała. Nie wiem też, czy pomoże nam „Kamerdyner” Filipa Bajona. Bo to opowieść o tych Kaszubach, których już nie ma.