Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SOS dla Łuczniczki

Jerzy Derenda
W Bydgoszczy szerzy się moda na przenoszenie pomników. Zazwyczaj bardzo niefortunna, nie mająca nic wsW Bydgoszczy szerzy się moda na przenoszenie pomników. Zazwyczaj bardzo niefortunna, nie mająca nic wspólnego z ugruntowaną tradycją.pólnego z ugruntowaną tradycją.

W Bydgoszczy szerzy się moda na przenoszenie pomników. Zazwyczaj bardzo niefortunna, nie mająca nic wspólnego z ugruntowaną tradycją.

 

W taki sposób pomnik przedwojennego bohaterskiego prezydenta miasta Leona Barciszewskiego zamiast na skwerku przed ratuszem został ustawiony na targowym Wełnianym Rynku. Najbardziej zasłużony dla miasta monarcha Polski Kazimierz III Wielki stoi tyłem do Starego Miasta, niebawem – na tle monstrualnego parkingu. A przecież mógłby wjeżdżać do miłej sercu Bydgoszczy, np. przez Bramę Gdańską (od pl. Teatralnego) czy Bramę Poznańską (od Wełnianego Rynku). Lepiej nie wspominać o kłótniach wokół lokalizacji pomnika Walki i Męczeństwa będącego substytutem naturalnego miejsca kaźni bydgoszczan w miejscu nieistniejącej Zachodniej Pierzei Starego Rynku. Tylko patrzeć, jak ktoś wpadnie na pomysł, by „Przechodzącego przez rzekę” przenieść na Wyspę Młyńską. Bo po ostatnim fatalnym odnowieniu rzeźby w srebrzysto-cynowym kolorze wszystko jest możliwe. Rodzi się pytanie, dlaczego nie konsultowano tych prace z samym artystą?<!** reklama>

 

Teraz trzęsie się ze strachu sympatyczna „Łuczniczka” od ponad wieku skazana na tułaczy los. Przypomnijmy: wyjątkowej urody pomniczek, dzieło wybitnego artysty berlińskiego Ferdinanda Lepckego, ufundowane przez bankiera, działacza Towarzystwa Upiększania Bydgoszczy Louisa Lewina Aronsohna stanęło na pl. Teatralnym 26 sierpnia 1910 roku. Naga piękność z brązu wzbudziła niebywałe emocje. A jej lokalizacja na pl. Teatralnym w miejscu, gdzie przed laty znajdował się klasztor, kościół i cmentarz Karmelitów uznano za obrazoburcze. Stąd pomniczek wędrował bliżej Teatru Miejskiego i wracał. Emocje bynajmniej nie malały. Kiedy 24 stycznia 1955 roku na pl. Zjednoczenia (dziś pl. Teatralny) pojawił się kamień węgielny pod pomnik Wdzięczności Bohaterom Armii Czerwonej uznano sąsiedztwo z „Łuczniczką” za niestosowne. Piękność z brązu trafiła najpierw na skwer obok Muzeum Miejskiego przy ul. Gdańskiej, a w 1960 roku do parku Jana Kochanowskiego, naprzeciw Teatru Polskiego. To uspokoiło nastroje na ponad pół wieku. Aliści parę lat temu zaczął się chocholi taniec z makietą „Łuczniczki” w poszukiwaniu nowej – starej lokalizacji. Ostatnio wsparty eleganckim szantażem.

 

Powrót „Łuczniczki” na plac Teatralny oznacza dziś zawracanie biegu Brdy przy pomocy kijka. Plac Teatralny nie jest tym samym placem, na którym w 1910 roku postawiono pierwszy raz „Łuczniczkę”. Wtedy była ona fragmentem doskonale zakomponowanej całości z wyjątkowej urody Teatrem Miejskim zaprojektowanym przez znamienitego architekta Heinricha Christiana Seelinga z Berlina, z mostem Staromiejskim ozdobionym eleganckimi balustradami. Zdaje się też, że wtedy „Łuczniczka” nieprzypadkowo stanęła przed Teatrem. Jak wieść niosła modelką, która pozowała Lepckemu była młoda artystka czy też statystka z bydgoskiego teatru.

 

Co nam zostało z tamtych lat? Po Teatrze Miejskim tylko napis z brązu w trawie, a w sąsiedztwie odrapana tablica mająca przedstawiać panoramę Bydgoszczy z XVII wieku oczami Szweda Erica J. Dahlbergha oraz zaniedbany skwer obłożony klątwą karmelity Jaksy. I nic nie wskazuje, by to się w ciągu najbliższych lat zmieniło. Gorzej, bo jest obawa, że zamiast teatru powstanie tu kolejny market lub blokowiec z butikami. A co wtedy: znów będziemy przenosić „Łuczniczkę”? Powoływanie się na ratowanie historycznych wartości w tak okaleczonej formie oznacza w istocie ich wypaczenie.

 

W okolicy pl. Teatralnego, na ul. Mostowej ukształtowało się już inne oblicze serca Bydgoszczy. Na linie nad Brdą balansuje „Przechodzący przez rzekę”, rzeźba znanego artysty, prof. Jerzego Kędziory. Jest to symbol naszego miasta, najchętniej upamiętniany na zdjęciach przez wszystkich turystów. Jest to jednocześnie anegdota o młodym Bartku, który pięknej bydgoskiej Łuczniczce odnosi wystrzelony przez nią grot. A tuż nad wodą – jaskółeczka „po niemiecki Szwalbe i to nazwisko znają wszyscy bydgoszczanie. Po co nam więc koncentrowanie za wszelką cenę symboli miasta w jednym miejscu? Czy nie lepiej pozostawić „Łuczniczkę” tam, gdzie od ponad połowy wieku nie budzi niczyich kontrowersji?

 

Jest rzecz ważniejsza. „Łuczniczka” znajduje się w katastrofalnym stanie. Ruszanie jej z cokołu może być jednoznaczne z rozpadnięciem się. „Łuczniczka” liczy sobie 102 lata. Lata nadzwyczaj burzliwe. W czasie wojny, okupacji i początków wyzwolenia piękność z brązu była przedmiotem bezmyślnej dewastacji. Świadczą o tym liczne otwory postrzałowe na plecach oraz z tyłu rąk i nóg. Cała seria z automatu przecięła kostkę jednej stopy. W te nadwątlone miejsca wlutowano cienkie kwadratowe płytki, które nie przywróciły pełnej stabilności rzeźby. Nie lepiej było potem. „Łuczniczce” fundowano rozmaite zabawy połączone z nadawaniem imienia, kąpielami, ubieraniem itp., które wymykały się spod konserwatorskiej kontroli. Joanna Witt-Jonscher zapraszała do „Łuczniczki” na happeningi połączone z myciem rzeźby rozcieńczonym kwasem azotowym. Spaliła ptasie guano, ale żrąca substancja szczelinami przeniknęła do wnętrza pomnika. Było też przemywanie „sidolem” i innymi środkami. W 1987 roku podczas konserwacji pomnika „stwierdzono mocne wżery całej powierzchni”. Ostatnia konserwacja wykazała, że proces korozji postępuje z ogromną siłą. Z wnętrza pomnika wyciągnięto kilka kilogramów skorodowanego odlewu. Do lekkomyślnych kąpieli doszły bezmyślne, a może celowe, dewastacje polegające na rozbijaniu dna butelek, których cząstki zatapiały się w pomnik. Doszło wyrywanie na siłę strzały przez parkowych lumpów. Górna część lewego barku i ramię jest przez to wyciągnięte, a zdeformowana. „Łuczniczka” właściwie stoi na jednej nodze. Strach pomyśleć, że podczas wichury może runąć.

 

To oznacza potrzebę natychmiastowego, bardzo kosztownego remontu bydgoskiej „Łuczniczki” i to bez pełnej gwarancji uratowania pomnika. Jeśli chcemy zachować monument dla pokoleń, najwyższy czas wykonać kopię pomnika, a oryginał przekazać do muzeum.

 

I niechaj ta kopia pozostanie w parku Jana Kochanowskiego, jak przed 100 laty, właśnie przed teatrem. Jako jedna z ozdób na planowanym przez Andrzeja Szwalbego, a niezrealizowanym dotąd Trakcie Królewskim od katedry przez Filharmonię Pomorską po Uniwersytet Kazimierza Wielkiego. Bo tu jest jedno z najpiękniejszych miejsc Bydgoszczy, z unikatową w skali kraju dzielnicą muzyczną. I jak chce anegdota, niechaj „Łuczniczka” wysyła strzały na plac Teatralny, do Bartka.

 

Ale niech stoi w miejscu, które nie przynosi nam wstydu. Dziś przy pomniku otoczonym po części kłującymi krzewami, jest zwyczajny śmietnik. Nie ma przeszkód z dojściem do samej rzeźby. Stąd normą jest zrywanie linki cięciwy (znów zwisa), zdejmowanie guzków maskujących śruby i walenie butelkami o monument. Aż się prosi, aby otoczyć „Łuczniczkę” stylowym płotkiem, a przede wszystkim iluminować, bo nocą nie widać jej z daleka. Reflektory można powiesić na sąsiednich parkowych latarniach lub ulicznych słupach.

 

Jeszcze gorzej jest z promocją „Łuczniczki”. Nie ma żadnej tablicy informującej o twórcy i historii monumentu. Skoro pomniczek urósł do rangi symbolu Bydgoszczy, skoro stworzył go berliński architekt Ferdinand Lepcke, to aż się prosi, by postawić tablicę w języku polskim, niemieckim i angielskim. I niechby fragment parku nosił miano Skwer „Łuczniczki”.

 

Zbigniew Raszewski w „Pamiętniku gapia” pisał: „Czyżby Łuczniczka” miała jakieś tajemne związki z losami naszego miasta, a trwa dlatego, że jeszcze ma nam coś do powiedzenia”?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!