<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zurowski_michal.jpg" >Jakże sprawiedliwie sportowy „rozkład jazdy” obdarowuje w ten weekend Bydgoszcz, Toruń i Grudziądz. Z każdego z miast jedna drużyna rusza w Polskę, a jednocześnie w każdym jest co kibicom polecić. Elana jedzie do Rybnika, ale żużlowcy Unibaksu podejmują u siebie Lotos Gdańsk. Z kolei bydgoska Polonia rusza do Częstochowy, natomiast Zawisza gra przy Gdańskiej z gośćmi ze Stróży. Wreszcie Grudziądz - Olimpia do Szczecina, za to GTŻ zaczyna ligę meczem z Ostrovią. Dla każdego coś...
Miłego? To się okaże, ale w Toruniu i w Bydgoszczy - gdzie miejscowi mają za co się rehabilitować i co odrabiać - nikt nie wyobraża sobie innych wyników niż zwycięstwa Unibaksu i Zawiszy.
W żużlowej ekstralidze trudno o lepszą okazję do rehabilitacji niż mecz u siebie z gdańszczanami. Mimo że na inaugurację wygrali z silną Marmą Rzeszów, można z nimi na Motoarenie odrobić wszystkie małe punkty stracone w Gorzowie. Tam Gollob, Iversen i Zmarzlik zdobyli w trójkę więcej punktów niż cały Unibax. Tu Ward, Holder i Miedziński wsparci lepiej niż przed tygodniem jeżdżącym Sullivanem powinni w niedzielę osiągnąć lepszy bilans niż cała drużyna Lotosu. Nawet jeśli Pedersen utrzyma dotychczasową wielką formę.
<!** reklama>Podobnie w Bydgoszczy. Kolejarz to nie „Kolejorz”, Stróże nie Poznań. Rywal nie grający ani o życie, ani o awans, czyli taki w sam raz, by się przełamać. Ale uwaga! Gdyby w walce o ekstraklasę liczyły się tylko punkty zdobywane na wyjazdach, najbliższy przeciwnik Zawiszy byłby dziś na miejscu premiowanym awansem. Kolejarz w tabeli uwzględniającej bilans na obcych boiskach jest - z 7 zwycięstwami, 2 remisami i 3 porażkami - drugi za Piastem! Jest jednak i dobra wiadomość: wszystkie wyjazdowe zdobycze piłkarzy ze Stróży pochodzą z jesieni. Wiosną polegli dwukrotnie - w Polkowicach i Łęcznej. Zawisza powinien więc w sobotę zadbać o prawo serii.
W wielkich ligach najciekawiej w Hiszpanii. Real Madryt wygrał w środę derby stolicy, nie dając zmniejszyć Barcelonie 4-punktowego dystansu. Katalończycy, podejmujący już za tydzień „Królewskich”, muszą więc nie tylko żyć nadzieją na wygraną w Gran Derbi, ale liczyć na jakieś inne potknięcie Realu. W ten weekend to niemożliwe. Do Madrytu przyjeżdża słaby Sporting Gijon. Na pożarcie. To raczej „Barca”, jadąc do Levante, musi uważać. Przeciwnik walczy o udział w Lidze Mistrzów, w kwietniu już zdążył odprawić gładko 2:0 Atletico Madryt. Wprawdzie jesienią dostał na Camp Nou baty 0:5, ale w ubiegłym sezonie w meczu Levante - Barcelona padł remis 1:1.
Wyścig trwa. A przecież zaraz po weekendzie trzeba jechać na półfinały Ligi Mistrzów. Real do Bayernu, Barcelona do Chelsea. Trzeba przyznać, nie nudzą się chłopaki.