Blisko rok śledczy analizowali sprawę przygniecionych przez dach kilkunastu samochodów. Śledztwo zostało właśnie umorzone, bo biegły stwierdził, że budynek był wadliwie postawiony.
<!** Image 2 alt="Image 162643" sub="Pod zawalonym dachem baraku znalazło się kilkanaście aut, należących do mieszkańców pobliskich bloków. Do katastrofy doszło ubiegłej zimy. Fot. Archiwum straży pożarnej">Prowadzący śledztwo prokurator Robert Szelągowski uznał, że nikt nie był winien tego, że w lutym tego roku przy ulicy Piłsudskiego runął pokryty eternitem dach baraku.
Ocenił to głównie na podstawie opinii biegłego z zakresu budownictwa. To właśnie z powodu oczekiwania na tę kluczową opinię śledztwo trwało tak długo.
- Biegły wskazał, że powodem tego zdarzenia nie było zaniedbanie i nieodśnieżenie dachu. Doszukał się przyczyn w konstrukcji garaży, która nie do końca była prawidłowa – mówi Robert Szelągowski.
<!** reklama>Wcześniej spekulowano, że przyczyną katastrofy budowlanej był zalegający na dachu baraku mokry śnieg. Obiekt należał do znajdującego się w strukturach miasta Zakładu Robót Publicznych, więc dwóch radnych złożyło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Mieszkańcy okolicznych bloków wskazywali, że gołym okiem było od dawna widać, iż zaadaptowane na garaże, liczące kilkadziesiąt lat pomieszczenia były w kiepskim stanie.
Jak ustaliliśmy, kierujący Zakładem Robót Publicznych Wojciech Błaszak nie występował o remont.
<!** Image 3 alt="Image 162643" sub="Fot. Archiwum straży pożarnej">Od zdarzenia na Rąbinie minie niebawem rok i przez ten czas inowrocławianie już o nim najwyraźniej zapomnieli. W wielu częściach miasta widać obiekty, których dachy pokrywa potężna czapa śniegowa. Niebezpieczne staje się to, gdy rośnie temperatura, a śnieg się topi. Strażacy na razie w takich sprawach nie interweniowali.
- Nie jesteśmy firmą usługową, żeby odgarniać śnieg z dachów. To leży w gestii administratorów budynków. My pojawiamy się najwyżej w sytuacjach zagrożenia życia - wyjaśnia młodszy kapitan Artur Kiestrzyn z inowrocławskiej straży pożarnej.
Właściciele zniszczonych aut otrzymali odszkodowania po kilka tys. zł.
ILE TO KOSZTUJE?
- Kontrolowanie dachów należy do nadzoru budowlanego, policji oraz straży miejskiej. Inspektor nadzoru może ukarać właściciela mandatem w wysokości 500 zł, straż miejska – od 20 do 500 zł, policja – 1 tys. zł