Interwencja służb porządkowych i urzędników dwóch gmin okazała się skuteczna. Składowisko ziemi i gruzu zniknęło.
<!** Image 2 alt="Image 158082" sub="Mam wszystko uregulowane - mówi właściciel działki Sławomir Tański Fot. Tymon Markowski">Ulica Lisia na granicy Bydgoszczy i Białych Błot. Jeden z właścicieli działki twierdzi, że od lat walczy z sąsiadem o uporządkowanie posesji. - Zasypał pole gruzem z śmieciami. Dowożone są kolejne, a teraz to wszystko zasypie. To przecież bomba ekologiczna pod naszymi płotami - stwierdza.
Posesja sąsiada leży na granicy gmin. - Dlatego problem z uporządkowaniem posesji ciągnie się latami. Urzędnicy nie mogą się dogadać - mówi mieszkaniec okolicy.
Sprawdziliśmy. W połowie ubiegłego roku pracownicy Urzędu Gminy Białe Błota zostali powiadomieni o składowaniu śmieci na polach pod miastem. Pojechali na inspekcję.
<!** reklama>Znaleźli hałdy ziemi oraz gruz. Jak tłumaczą w urzędzie, właściciel gruntu mógł składować ziemię, gdyż nie było w niej odpadów. Natomiast gruz leżał już po drugiej stronie granicy administracyjnej. Problemem zająć się powinni bydgoscy urzędnicy.
- Rzeczywiści zostaliśmy powiadomieni o problemie przy Lisiej. Nasi inspektorzy pojechali na miejsce. Okazało się, że gruz posłużył do umocnienia drogi dojazdowej. Oglądam właśnie zdjęcia z inspekcji. Niemniej urzędnicy jeszcze raz pojadą i sprawdzą, czy doszło do uchybień - dodaje Hanna Pawlikowska, zastępczyni dyrektora wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska bydgoskiego ratusza.
Zareagowała również straż miejska.
- Na miejscu strażnicy nie stwierdzili uchybień. Sprawdzili, że właściciel ma kosz na śmieci. Nawet sporej wielkości. Przejadą się jeszcze raz, bowiem właściciel nie mógł okazać umowy na wywóz śmieci - mówił nam w piątek rano Arkadiusz Bereszyński z bydgoskiej straży miejskiej.
Właściciel działki przy ul. Lisiej, Sławomir Tański, ze spokojem przyjmuje kolejne wizyty kontrolerów.
- Strażnikom już pokazałem umowę. Zresztą już po pierwszej wizycie urzędników uporządkowałem teren. Gruz posłużył do wzmocnienia skarpy, ziemia również została uprzątnięta. To jakaś chyba sąsiedzka wojenka. Mam wszystko uregulowane - mówi właściciel gruntów na granicy gmin.