Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Służba u boku Jana Pawła II

Redakcja
MASSIMO SAMBUCETTI/ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK
Jan Paweł II przy bliższym poznaniu zaskoczył mnie tym, że Bóg był u niego zawsze na pierwszy miejscu - mówi abp Mieczysław Mokrzycki w książce „Sekretarz dwóch papieży”.

Czy po rozpoczęciu pracy w Pałacu Apostolskim był Ksiądz czymś zaskoczony? Czy obserwując Jana Pawła II w codziennym życiu, zobaczył Ksiądz człowieka takiego, jakiego sobie wcześniej wyobrażał?
Tym, co najbardziej mnie uderzało, była samodzielność papieża. Wiedziałem, że mam być dyspozycyjny, więc wyobrażałem sobie, że oprócz pracy biurowej i towarzyszenia Ojcu Świętemu w różnych uroczystościach powinienem pomagać mu na co dzień. Tu otworzyć drzwi, tam zapalić światło. Szybko zorientowałem się, że papież tego nie oczekuje. Nawet by mu to przeszkadzało i go denerwowało. Wszystko robił sam i nie oczekiwał, że będzie mu się tak usługiwało.

Zapraszał do siebie, gdy o coś prosił?
Gdy czegoś potrzebował, używał nieraz dzwonka. Staraliśmy się jednak przewidywać, co papież zamierza, żeby mu pomóc. Na przykład nie mówił, że gdzieś wychodzi. A w ciągu dnia czynił to kilka razy. Szedł do kaplicy albo wjeżdżał na taras Pałacu Apostolskiego znajdujący się na samej górze. Ksiądz Stanisław powiedział mi, żeby wtedy nie przeszkadzać, usunąć się w cień, bo papież chce sam się pomodlić, pomedytować. Ale jak wyczuwaliśmy, że Jan Paweł II wybiera się na taras, to ja albo ks. Stanisław biegliśmy do windy. Staraliśmy się wyprzedzić papieża i ściągnąć windę, która nieraz była wykorzystywana przez siostry do transportu różnych rzeczy. Sprawdzaliśmy, czy jest pusta, przytrzymywaliśmy, by papież nie czekał. To wszystko robiło się w sposób cichy, dyskretny. Pomagał nam w tym układ pomieszczeń w Pałacu Apostolskim. Gdy ktoś spoglądał z placu św. Piotra na Pałac Apostolski, widział na trzecim piętrze, na skraju po prawej stronie, na samej górze sypialnię Ojca Świętego. Potem jego gabinet ze słynnym oknem, w którym ukazywał się w czasie modlitwy Anioł Pański, i dalej nasz pokój sekretarzy. Drzwi między naszym biurem a gabinetem papieża były prawie zawsze otwarte. Przymykaliśmy je tylko wtedy, gdy Ojciec Święty pracował nad swoimi przemówieniami i homiliami. Nie chcieliśmy, by dzwoniące telefony zakłócały mu pracę.

Czytaj także: George Weigel: Jan Paweł II był po prostu normalny. Nie ma lepszego określenia

Co jeszcze Księdza zaskoczyło?
To, jaki był Jan Paweł II. Z bliska uderzyła mnie jego wielkość i świętość. Zobaczyłem człowieka wyjątkowo związanego z Bogiem. Zobaczyłem, że wszystko, co robi, zawierza Panu Bogu. Pan Bóg był dla niego na pierwszym miejscu. Poza tym każdą chwilę wykorzystywał na modlitwę.

Tym Ksiądz był zaskoczony? To przecież normalne, że papież się modli.
To prawda, ale muszę przyznać, że nigdy nie spotkałem człowieka, który by tak dużo się modlił! Opowiem o pierwszym poranku po zamieszkaniu w Pałacu Apostolskim. Zobaczyłem Ojca Świętego, jak wychodzi z sypialni. Był bardzo skupiony. I modlił się.

Zatrzymał się i zaczął odmawiać modlitwę?
Nie, nie. Szedł i cicho wypowiadał słowa modlitwy. Ksiądz Stanisław uprzedził mnie, że tak jest zawsze i nie możemy w tych chwilach przeszkadzać. Miałem dyskretnie towarzyszyć papieżowi i czekać na sygnał, gdy czegoś będzie potrzebował. Od tego pierwszego dnia czułem, że on po prostu rozmawia z Panem Bogiem. Modlił się, gdy szedł na spotkanie, gdy miał podjąć jakąś decyzję. Kiedyś powiedział: „Zawsze modlę się za tych, których będę spotykał”. To było wykorzystywanie każdej chwili na modlitwę i rozmyślanie.

Nie przesadza Ksiądz? Chyba papież nie modlił się przy goleniu?
Naprawdę wykorzystywał każdą chwilę! Hm… nie wiem, czy podać ten przykład… Nigdy o tym nie mówiłem, ale też nikt mnie o to nie pytał. W ostatnich latach życia Jana Pawła II pomagałem Ojcu Świętemu w różnych czynnościach. Między innymi goliłem mu rano twarz, wcześniej robił to ks. Stanisław. Na początku byłem bardzo przejęty. Starałem się golić jak najlepiej i najdelikatniej. Skupiałem się na tym, żeby nie zaciąć papieża. Kiedy goliłem go po raz pierwszy, zobaczyłem, że papież zamyka oczy i się modli. W pewnej chwili przerwał i powiedział, żebym śpiewał godzinki.

Godzinki? W czasie golenia?
Tak. Godzinki, czyli pieśni o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny śpiewane rano. Ponieważ dość trudno było mi się koncentrować na goleniu i śpiewaniu, to po kilku dniach zaproponowałem: „Ojcze Święty, tu obok stoi magnetofon. Może godzinki odtworzymy z magnetofonu?”. Ojciec Święty spojrzał na mnie i już wiedziałem, że nie był to dobry pomysł. Usłyszałem krótkie: „Nie”, papież przymknął oczy, i dalej się modlił. A ja śpiewałem. Później śpiewała siostra Tobiana. I tak było do końca pontyfikatu. Modlił się nawet podczas prostych, codziennych czynności.

Jakie były ulubione modlitwy papieża?
Codziennie odmawiał różaniec, modlitwy z brewiarza, litanie. W czwartki godzinę świętą, w piątki Drogę Krzyżową. W okresie Wielkiego Postu śpiewał oczywiście Gorzkie żale. W maju na tarasie przy kapliczce Matki Bożej Fatimskiej codziennie śpiewaliśmy majówki, a w czerwcu Litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa. W każdy czwartek Jan Paweł II przez godzinę adorował Najświętszy Sakrament. Nigdy nie opuszczał tych modlitw! Działo się tak zarówno, gdy był w Watykanie, jak i na pielgrzymkach. Mówiliśmy do organizatorów, że muszą to uwzględnić. Nieraz próbowali w ostatnim momencie coś zmienić w planie dnia, dopisać jakieś spotkanie. Przestrzegaliśmy przed tym. A gdy tak zrobili, to i tak papież nie rezygnował z modlitwy i było godzinne opóźnienie. Do tego dochodziły jeszcze modlitwy ciche. Na przykład w kaplicy, gdy patrzył na karteczki z prośbami od osób mających kłopoty. Ludzie pisali do papieża. Te prośby, uporządkowane, spisane, kładliśmy na klęczniku w kaplicy. Papież czytał każdą. Była tam wymieniona intencja, nazwisko osoby, za którą Ojciec Święty miał się pomodlić, i informacja, gdzie mieszka. Próśb było bardzo dużo. Zmienialiśmy listę dwa razy w tygodniu. Nieraz papież mówił też do spotykanych ludzi: „Pomodlę się za ciebie”. A gdy się modlił, czas jakby się dla niego zatrzymał. Było to widać na przykład po zakończeniu mszy świętej. Bez względu na to, gdzie odbywała się msza, długo odprawiał dziękczynienie. Nie spieszył się, nie zwracał uwagi na otoczenie, choć nieraz podczas pielgrzymek było trochę zamieszania. Kiedyś ktoś mnie zapytał, ile razy w ciągu dnia Ojciec Święty przychodzi do kaplicy. Zacząłem liczyć. Wyszło, że osiem razy. Ale za chwilę przypominałem sobie sytuacje, gdy szukałem go w jakiejś pilnej sprawie. Pukałem do sypialni, ale nikt nie odpowiadał. Biegłem do kaplicy i tam go odnajdywałem na kolanach przed Najświętszym Sakramentem.

Pod koniec pontyfikatu spóźniliśmy się kilka minut na jakąś uroczystość. Dziennikarze pisali, iż stało się tak dlatego, że papież jest bardzo chory. Ale nieprawda, po prostu dłużej się modlił. Myślę, że jego siła, jego spokój wynikały z kontaktu z Panem Bogiem, z tej codziennej modlitwy. Jego życie było nieustanną modlitwą.

Tajemnicze zdjęcie rodziców Jana Pawła II

Czy to prawda, że papież leżał krzyżem na podłodze i w ten sposób również się modlił?
Mogę to potwierdzić. Wiem, że po przebudzeniu, jeszcze przed poranną toaletą, Ojciec Święty leżał krzyżem w swojej sypialni i odmawiał cząstkę różańca. Dopiero potem szedł do kaplicy na poranne rozmyślania. Też z różańcem w ręku. Takim prostym, z ziarenek, z którym nie rozstawał się do końca dnia. W ostatnich latach, gdy przyszły ograniczenia związane z poruszaniem się, już nie modlił się, leżąc krzyżem.

W 2009 roku brytyjska gazeta „Daily Mail” opublikowała - jak napisano - fragment zeznań z procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. Było to sensacyjne wydarzenie z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że zeznania z procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych są tajne. Po drugie - jak stwierdzono - był to fragment zeznań jednej z najbliższych osób z otoczenia papieża, siostry Tobiany Sobotki. Siostra jest znana z niesamowitej dyskrecji, do tej pory nigdy nie zgadzała się na udzielenie wywiadu. Sensacyjna była również treść tych zeznań. Siostra Tobiana miała stwierdzić, że papież się umartwiał i gdy mógł jeszcze chodzić, to „żałując za grzechy, regularnie się biczował”. Czy to prawda?
Nigdy tego nie widziałem i nie słyszałem, żeby Ojciec Święty to robił. Nikt nigdy nie wspominał o tym w rozmowach. Na ciele Jana Pawła II nie było żadnych śladów, które by na to wskazywały. A przecież pomagałem Ojcu Świętemu się ubierać i bym je zauważył. Myślę, że to nieprawda. Nie pierwsza i nie ostatnia. Jakiś dziennikarz to wymyślił.

Kardynał Dziwisz: Jan Paweł II mówił o wolności i odpowiedzialności

poranny.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Służba u boku Jana Pawła II - Portal i.pl