
Kilka dni temu pisaliśmy o projekcie archeologów i historyków z Bydgoskiego Stowarzyszenia Miłośników Historii Łuczniczka „Ocalić przeszłość Topolna”. 11 listopada poszukiwacze znaleźli kilka monet w okolicach kościoła. Dziś mówią o skarbie znalezionym na granicy Topolna i Topolinka.

Od razu wyjaśniamy, że nie mówimy tu o wykopanej z ziemi kutej drewnianej skrzyni, po otwarciu której oślepia blask złotych dinarów. - Nie było skrzyni, ani nawet garnka, bo we wczesnym średniowieczu najczęściej zakopywano cenne przedmioty właśnie w garnkach - wyjaśnia dr Wojciech Siwiak, archeolog i prezes stowarzyszenia. - Skarb mógł być nawet zawinięty i schowany w skórzanym trzosie. Pojemnika w każdym razie nie znaleźliśmy.

A czemu jest skarbem? Jak wyjaśnia archeolog skarb to skupisko przedmiotów znalezionych w jednym miejscu intencjonalnie schowanych i cennych dla zakopującego je.

- Było to dla nas zaskoczenie. Detektor metali zapikał, a moim oczom ukazał się fragment arabskiej monety - wspomina moment odkrycia skarbu Jacek Kimbej, nauczyciel historii, poszukiwacz i członek stowarzyszenia.