Po naszym artykule „Pasażerowi puściły nerwy” (z dnia 16.04.), w którym opisaliśmy historię mężczyzny i jego starcia z kontrolerami, zgłosiła się do nas Czytelniczka. Kobieta twierdzi, że została karygodnie potraktowana przez pracowników Renomy. Cała akcja rozegrała się w Wielką Sobotę w tramwaju linii nr 5, a potem na przystanku przy hali „Łuczniczka”, na wysokości kortów. - Wracałam z cmentarza, w jednej ręce trzymałam wiadro, w drugiej siatki z zakupami. Miałam ważny bilet. Powiedziałam kontrolerom, że chcę wysiąść, bo mieszkam w pobliżu i na przystanku go im pokażę, ale uniemożliwili mi próbę opuszczenia pojazdu. Zaczęła się ostra wymiana zdań. Gdy chciałam wysiąść, jeden z nich chwycił mnie za ramię i podarł mi kurtkę. Prawie wypadłam z tramwaju - mówi kobieta.
[break]
Dziwne formy uspokajania
Dalszy ciąg zdarzenia miał miejsce na przystanku. - Gdy próbowałam zrobić telefonem komórkowym zdjęcie plakietki jednego z mężczyzn, ten wytrącił mi go z rąk. Usłyszałam „Uspokój się, szmato!”. Potem zablokowali mnie we wiacie. O okazaniu biletu nie było już ani słowa. Odpuścili dopiero, gdy pojawił się patrol policji. Po całym zdarzeniu pojechałam do szpitala na obdukcję, zaraz po świętach wielkanocnych złożyłam też skargę w zarządzie dróg. Szkoda, że w tramwaju nie było monitoringu. Kamery z „Łuczniczki” też nie były skierowane na to miejsce. Pytam się, jakim prawem kontrolerzy naruszyli moją nietykalność cielesną? Przykłady ujęcia pasażerów w autobusie linii 54 czy na przystanku na rondzie Jagiellonów też dowodzą, że panowie przekraczają swoje uprawnienia. Niestety, zdaniem Renomy to zawsze my, pasażerowie, jesteśmy wulgarni i agresywni, a kontrolerzy są w porządku.
Według mecenasa Łukasza Syldatka, pełnomocnika Renomy, pasażerka została poproszona o okazanie ważnego biletu na przejazd i tego nie zrobiła. - Kontroler usłyszał, że ta pani nie posiada biletu, więc zaproponował, aby usiadła i okazała dokument tożsamości. Kategorycznie odmówiła. Chciała opuścić pojazd, napierając z całej siły na kontrolera. Ten, próbując ją zatrzymać, złapał za ramię, co skutkowało rozdarciem rękawa kurtki. Kobieta była agresywna, krzyczała i obrażała kontrolerów. Pracownicy Renomy złożyli wyjaśnienia i zaprzeczyli oskarżeniom, jakoby nieodpowiednio zachowali się podczas wykonywania czynności służbowych i nadużyli siły, która wykraczałaby poza ich uprawnienia. Nie dopatrzyliśmy się więc uchybień odnośnie procedury przeprowadzania kontroli biletów.
Zabrakło życzliwości?
- Ci panowie kłamią. Miałam ważny bilet, ale chciałam go pokazać na przystanku. Wystarczyła odrobina życzliwości z ich strony, a wyszło na to, że to ja byłam agresywna i na nich napadłam. Jak tylko będę miała pełną dokumentację medyczną, złożę pozew w sądzie. Nie można tak traktować ludzi - ripostuje kobieta.
- Policjanci wysłuchali obu stron i pouczyli o ich prawach - mówi podkom. Przemysław Słomski z KWP w Bydgoszczy. - Pani oświadczyła na piśmie, że nie składa wniosku o wszczęcie postępowania wobec kontrolerów i sama będzie dochodzić swoich praw.
Zgodnie z regulaminem przewozowym, w czasie jazdy pasażerowie zobowiązani są do posiadania i okazania w trakcie kontroli ważnego biletu. Gdy tego nie zrobią, pobierana jest opłata dodatkowa i przewozowa lub wystawiane wezwanie do zapłaty. Artykuł 33a Prawa przewozowego mówi, że w sytuacji, gdy pasażer nie okazuje dokumentu tożsamości lub próbuje zbiec z miejsca kontroli, opuścić pojazd przed zakończeniem kontroli, kontrolerzy mają prawo ująć podróżnego, wezwać policję i uniemożliwić mu ucieczkę do czasu przybycia funkcjonariuszy.