BKS Visła to jedna z dwóch drużyn, która w tym sezonie nie poznała jeszcze smaku zwycięstwa.
To drugi kolejny mecz bydgoszczan we własnej hali - w niedzielę przegrali 0:3 z PGE Skrą Bełchatów.
- Zdawaliśmy sobie sprawę z naszej sytuacji przed sezonem i dalej wiemy jak to wygląda. Walczymy, czekamy na swoje szanse i jeśli te mocne zespoły nam je dadzą, to myślę, że je wykorzystamy. Zawiercie to bardzo solidny zespół i mierzący wysoko. Gramy mecz po meczu, także na trenowanie mamy bardzo mało czasu. Będziemy gotowi i poczekamy na swoje szanse. Myślę, że jeśli utrzymamy dobrą grę, to te szanse się pojawią - przyznaje trener bydgoskiej ekipy, Przemysław Michalczyk.
Rywale z Zawiercia po rozegraniu czterech meczów zajmuje 6. miejsce w ligowej tabeli. Drużyna pod wodzą trenera Marka Lebedewa przegrała do tej pory tylko raz - w pojedynku z mistrzem Polski z Kędzierzyna-Koźla 1:3.
W czterech dotychczasowych spotkaniach obu drużyn w ligowych rozgrywkach trzy razy zwyciężali zawiercianie. Żaden z meczów nie trwał dłużej niż cztery sety. Jedyna wygrana bydgoszczan - w sezonie 2017/2018.
Co ciekawe, spotkanie to będzie wyjątkowe zwłaszcza dla czterech zawodników z Zawiercia, którzy w przeszłości reprezentowali barwy bydgoskiego klubu. To rozgrywający Michał Masny, przyjmujący Marcin Waliński i Wojciech Ferens, a także libero Krzysztof Andrzejewski.
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
v
