Kopnięta przez Emery'ego butelka poszybowała w stronę kibiców Brighton, trafiając jednego z nich. Fani gospodarzy zareagowali wściekłością, Hiszpan błyskawicznie przyznał się jednak do błędu i przeprosił za swoje zachowanie. Wytłumaczył też swoje zachowanie sędziemu technicznemu, a po meczu znów poszedł do sektora, w kierunku którego kopnął butelkę i ponownie przeprosił fanów rywali.
- Powiedziałem, że jest mi przykro i nie chciałem nikogo zaatakować. Kopnąłem butelkę po tym, jak w końcowych minutach sędzia podjął decyzję, z którą się nie zgadzam. Nie było to mocne uderzenie, ale butelka dotknęła jednego z kibiców. Dlatego przeprosiłem za swoje zachowanie - skomentował po meczu Emery.
Sędziowie spotkania zaakceptowali rozwiązanie sprawy przez Hiszpana i nie uwzględnili incydentu w meczowym protokole.
Kanonierzy w środę szybko wyszli na prowadzenie po bramce Pierre'a-Emericka Aubameyanga, jeszcze przed przerwą wyrównał jednak Jurgen Locadia. Goście bili głową w mur, ale wygrać nie potrafili. Po 19. kolejkach zajmują piąte miejsce w tabeli z dwoma punktami straty do czwartej Chelsea i 13. do liderującego Liverpoolu.
Zbigniew Boniek: Jestem przekonany, że za rok będziemy świętowali awans na ME