PRZECZYTAJ:Prognoza pogody na poniedziałek. Nie będzie padać, ale będzie zimno
Tak często mówi się dziś o lekooporności - proszę wyjaśnić co to jest.
- Zjawisko występuje coraz częściej. Ale, już Aleksander Fleming odkrywca penicyliny przewidział, że nie wszystkie bakterie będą wrażliwe na antybiotyki, które odkrył. W miarę wprowadzania kolejnych antybiotyków okazywało się, że nie są skuteczne wobec wszystkich bakterii. Mimo to antybiotyki stały się ofiarami własnego sukcesu, bo były bardzo skuteczne i można było stosować dawki, które dziś nazwalibyśmy homeopatycznymi. Z czasem zostały okrzyknięte mianem cudownych leków, a dziś niestety są nadużywane.
Kiedy?
- Są stosowane niewłaściwie, bardzo często podczas leczenia zakażeń wirusowych. Dzieje się tak ponieważ lekarze nie zawsze mają pełną wiedzę, a pacjenci często wywierają na nich presję. Chorzy wierzą, że jeśli przyjmą antybiotyk, to szybciej wyzdrowieją. Niestety, nie jest to prawdą w przypadku zakażeń wirusowych.
Skutki są poważne?
- Tak. Znaleźliśmy się w sytuacji, w której pacjenci giną ponieważ nie mamy dla nich skutecznego leku. Dlatego, coraz częściej zaleca się unikania stosowania antybiotyków tak długo jak to jest możliwe.
Jest to realne?
- Raczej nie, bo w polskich domach zawsze są jakieś leki. Polacy na polityce, medycynie i zagadnieniach budowlanych znają się najlepiej dlatego też z wielką lubością uprawiają samoleczenie. Korzystają z tych leków, które posiadają oraz z rad bliskich sobie osób. Często bywa tak, że pacjent przyjmuje leki, które pomogły sąsiadowi, koleżance albo babci.
Samoleczenie „hartuje” bakterie. Co jeszcze zwiększa ich lekooporność?
- Stosowanie antybiotyków w hodowli zwierząt. Opublikowano już wiele informacji o tym, co stało się w Stanach Zjednoczonych. W USA pojawiły się bakterie oporne na wszystkie antybiotyki. Okazało się, że drobnoustroje te wywodziły się z farm zwierzęcych.
Ale przepisy unijne zakazują używania antybiotyków i nakazują przestrzeganie okresu karencji.
- Przepisy przepisami. Wiele aktów wydawanych przez Komisję Europejską ma charakter rekomendacji. W naszym kraju rekomendacje bywają rozumiane jako rzeczy, których można ale nie trzeba przestrzegać.
Stoimy pod ścianą?
- Tak, chociaż wydaje się to niewiarygodne. Na razie są to indywidualne przypadki.
Ludzie naprawdę umierają, bo nie ma dla nich skutecznego antybiotyku?
- Naprawdę umierają. We wszystkich szpitalach w Polsce i nie jest to niestety problem wyłącznie Stanów Zjednoczonych. To problem także krajów europejskich... Są przecież jeszcze kraje, w których antybiotyki można kupić bez recepty. U nas chemioterapeutyk - furagina - również jest dostępny bez recepty mimo protestów konsultantów krajowych i środowiska mikrobiologów. Furagina jest reklamowana jako lek łagodzący dyskomfort po stosunku seksualnym.
Zatem stosowanie leków także przyczynia się do powstawania lekooporności?
- Tak. Niewiele osób wie o tym, że antybiotyk jest lekiem, który trzeba przyjmować w określonych godzinach i, że trzeba przejść przez całą kurację. Są pacjenci, którzy nie chcą się „truć” i przerywają przyjmowanie leku wtedy, kiedy zaczynają się lepiej czuć. W takich przypadkach mimo ustąpienia objawów baterie, które miały kontakt z antybiotykiem pozostają w organizmie. Ryzyko infekcji zwiększa się, bo drobnoustroje przetrwają i wywołają kolejne zakażenie. Wówczas stosowany wcześniej antybiotyk może być już nieskuteczny.
Przed nami kolejny sezon grypowy. Co mamy robić, by zachować zdrowie?
- Przede wszystkim zaszczepić się przeciwko grypie. Jeszcze nie jest za późno. Wprawdzie pojawiają się różne opinie o szczepionkach, ale leki te mają najwyższą udokumentowaną skuteczność w zapobieganiu zakażeniom. W ubiegłym roku szczepionka przeciwko grypie była skuteczna w 60 - 70 procentach i znacząco zmniejszała ryzyko zakażenia wirusem. Warto też słuchać rad babci i mamy; ciepło się ubierać ale nie przegrzewać się. Bezwzględnie trzeba pamiętać o higienie, o myciu rąk za każdym razem przed wyjściem z pracy, po powrocie do domu i to zaraz po zdjęciu wierzchniego okrycia. Chodzi o pozbycie się drobnoustrojów, które nabywa się w czasie robienia zakupów, jazdy środkami komunikacji miejskiej. Wszelkie duże skupiska ludzi są rezerwuarem zarazków.
A substancje dezynfekujące? Warto się je kupić i mieć zawsze pod ręką?
- Nie. W gospodarstwach domowych do higieny nie powinno stosować się substancji antybakteryjnych, żadnych tego typu mydeł lub żeli. To są produkty, które powinny być stosowane wyłącznie w szpitalach, ponieważ też mogą powodować oporność. Proste zasady wpajane od pokoleń są najbardziej skuteczne. To nieprawda, że częste mycie skraca życie.