Walki między członkami zwaśnionych gangów toczą się o gęsto zaludnioną dzielnicę Cite Soleil. Między 8 a 17 lipca każdego dnia w stolicy Haiti ginęło średnio 21 osób. Oznacza to jedną śmierć co 68 minut.
Łącznie 471 osób zostało zamordowanych, rannych lub uznanych za zaginionych, a 140 domów zniszczono. Około 3 tys. mieszkańców zostało zmuszonych do ucieczki. Wielu nie ma do czego wracać, a inni nie mają odwagi opuścić swoich domów z obawy, że zostaną zabici przez zbłąkane kule.
Epidemia przemocy wybuchła w Republice Haiti po zabójstwie prezydenta Jovenela Moise'a, do którego doszło w lipcu ubiegłego roku, ale osiągnęła nowy poziom od czasu bitwy, która wybuchła 8 lipca między dwiema organizacjami przestępczymi, znanymi jako G9 i G-Pep – wyjaśniło we wtorek BBC.
Po śmierci Moise'a wraz z narastającym kryzysem społeczno ekonomicznym w tym niemal 12-milionowym karaibskim kraju, wzmagała się przestępczość. W szczególności zaś rosła liczba porwań dla okupu, gwałtów i napadów z bronią w ręku. Według danych ONZ między styczniem a majem 2022 roku 540 osób w całym kraju zostało porwanych, a ponad 780 zamordowanych.
Jeden z młodych mieszkańców Brooklynu, części rozległej dzielnicy Cite Soleil, która została najbardziej dotknięta walkami, opisał w wypowiedzi dla ONZ jak zmieniło się jego życia od czasy wybuchu przemocy.
- Idę spać i budzę się przy dźwiękach wystrzałów, to bardzo stresujące. Ale nawet, gdy strzelanina mnie przeraża, staram się wykorystywać rytmiczne dźwięki wystrzeliwanych pocisków, aby zapaść w sen. To jedyny sposób, w jaki mogę przetrwać – powiedział młody człowiek.
W związku z przerwami w dostawach paliwa, żywności i wody pitnej Światowy Program Żywnościowy i Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF) zaczęły dostarczać bezpośrednią pomoc dla najbardziej potrzebujących mieszkańców Cite Soleil.
Źródło: PAP
Źródło:
