Ta sprawa wyszła na jaw, gdy przed tygodniem na polecenie zgorzeleckiej prokuratury został zatrzymany a potem aresztowany proboszcz parafii w Ruszowie koło Zgorzelca, ksiądz Piotr M. Zarzucono mu seksualne wykorzystywanie dziewczynki. Kiedy opisaliśmy tę historię, zaczęły się do nas zgłaszać osoby, które pamiętają duchownego z czasów jego pracy we Wrocławiu. Było to w latach 80. Piotr M. był wikariuszem w parafii pod wezwaniem Opatrzności Bożej na Nowym Dworze.
- Szłam do komunii w 1987 roku – opowiada nam jedna z ofiar księdza, dziś dorosła kobieta, wtedy dziewczynka z trzeciej klasy podstawówki. - Ksiądz brał nas na zaliczenie regułek, modlitw. Ściągał dziewczynkom rajstopy, majtki, tłumaczył, że mama źle je założyła. To było obrzydliwe, źle się z tym czułam. Ale ksiądz to był autorytet, ktoś blisko Boga. Nie mógł robić nic złego. W głowie został żal do rodziców, że nie zareagowali choć im o tym mówiłam. Wielu różnych księży mnie uczyło. Ale tylko jego imię i nazwisko zapamiętałam. Kilka miesięcy temu odszukałam go w internecie. Myślałam żeby pojechać spojrzeć mu w twarz i wykrzyczeć co czuję. Żałuję, że tego nie zrobiłam. Jak przeczytałam, że został aresztowany poczułam ulgę - opowiada kobieta.
Zobacz też: Komunia we Wrocławiu. Ręka księdza w majtkach dzieci
Kolejna opowieść. W zasadzie „trzy drastycznie wspomnienia”. - Często to opowiadam. Swoim dzieciom też mówiłam, ku przestrodze. Zawsze o tym myślę ile razy w albumie trafiam na zdjęcia z komunii.
Wspomnienie pierwsze. Jak wszystkich ofiar Piotra M.: - Zaliczanie modlitw u księdza na kolanach. Wtulał się w szyję. Trzeba mu było szeptać modlitwy do ucha. A on nami potrząsał. Było mi niedobrze. Mówiłam mamie. Mama tłumaczyła, że się denerwuję bo to taki egzamin, a ksiądz chce stres oswoić i sadza na kolana.
Wspomnienie drugie: - Kiedyś na katechezie ksiądz Piotr długo siedział przy biurku z głową wtuloną w ręce. Nic nie mówił. Nagle podniósł się, miał łzy w oczach. Opowiadał, że ma chorą matkę, że musi się nią opiekować. Opowiadał jak ją rozbiera. Z anatomicznymi szczegółami mówił, jak myje ją między nogami, gdzie musi ręce wkładać, jak musi patrzeć na owłosienie.
Wspomnienie trzecie: - Poskarżyłyśmy się na chłopców, że podnoszą dziewczynom spódniczki. Ksiądz powiedział, żeby się tym nie przejmować, że to normalne. I że pokaże nam, że nie ma po co tych spódnic podnosić. Wziął jedną dziewczynkę, postawił na biurko, przy wszystkich podniósł spódnicę. Obracał dookoła, opisywał jej majtki, dotykał. Pamiętam ją całą czerwoną. Dla mnie to trwało wieczność. Bałam się oddychać. Cieszyłam się, że jestem w spodniach i siedzę w tylnej ławce.
Anna ma dziś 42 lata. - Pamiętam koleżankę, która była bardzo rozwinięta jak na swój wiek, pamiętam jej płacz, jej bunt że nie chce przystąpić do komunii. Teraz już nie żyje, ale to co wtedy się działo tkwi w naszych głowach do dzisiaj. Wielokrotnie w ciągu swojego życia myślałam o tym człowieku i sprawdzałam w internecie gdzie ma parafię. Wielokrotnie myślałam o innych dzieciach. Gdy przeczytałam o nim w Gazecie Wrocławskiej, popłakałam się, nie mając pojęcia że aż taki to miało wpływ na moje życie.
Czy przełożeni księdza Piotra wiedzieli o jego zachowaniu? Nie docierały do nich skargi z Nowego Dworu? Zrobili coś? Ukarali? Odsunęli od dzieci? Odpowiedzi są w kościelnych archiwach. W teczce personalnej księdza Piotra, schowanej gdzieś w kurii w Diecezji Legnickiej. Ta diecezja powstała w 1992 roku. Ksiądz Piotr od początku był jej kapłanem. Zapewne dlatego, że na początku lat 90. przeniesiono go z Wrocławia pod Zgorzelec. Według naszych informacji, wówczas do parafii w Jędrzychowicach.
- Od 1992 roku nie było na niego skarg – powtarza rzecznik Diecezji Legnickiej, ksiądz Waldemar Wesołowski.
- A wcześniej?
- Osobom postronnym nie ujawniamy żadnych informacji z teczki personalnej księdza. Ani w tego typu sprawie, ani w żadnej innej - odpowiada ksiądz rzecznik. - Jeżeli zwróci się do nas prokuratura, to te informacje będą jej udostępnione. Zależy nam na wyjaśnieniu tej sprawy. Po aresztowaniu księdza Piotra biskup zakazał mu pełnienia posług duszpasterskich. Zaczęło się też postępowanie kanoniczne.
We wrocławskiej kurii przekonują tymczasem, że nie ma śladu po księdzu Piotrze i skargach na niego. - Z chwilą utworzenia Diecezji Legnickiej wszelkie dokumenty zostały tam przesłane. A to tam, w teczce księdza, będą odnotowane wszystkie zdarzenia. I złe, i dobre. Pochwały i skargi – tłumaczy rzecznik wrocławskiej kurii ksiądz Rafał Kowalski.
Od kilku dni ksiądz Piotr jest w areszcie. Zdaniem prokuratury, skrzywdził dziewczynkę z Ruszowa pod Zgorzelcem. Był tam proboszczem. Śledczy docierają do innych pokrzywdzonych. Możliwe, że na jednym zarzucie się nie skończy, że wykorzystywanych dzieci było więcej.
A może nie byłoby ich gdyby kiedyś, ktoś poważnie potraktował opowieści dzieci z Nowego Dworu.
Zobacz też:
"Molestował mnie kardynał Gulbinowicz". Kuria: "Sprawdzamy"
"Nie martw się. Jesteś ładnym chłopcem". Tak molestował kardynał Henryk Gulbinowicz?
Rafał Dutkiewicz: Gulbinowicz powinien uprzedzić dyskusję i zrezygnować z tytułu honorowego obywatela
Ksiądz pedofil prosi prezydenta o łaskę. Proboszcz: "To dobry człowiek"
Wrocław: Arcybiskup w sądzie. Pytali go o pedofilię
