Jarosław Z. miał nękać m.in. przez telefon swoją byłą dziewczynę. Został aresztowany na dwa miesiące pod zarzutem tzw. stalkingu. To pierwszy taki przypadek w naszym regionie.
Pod koniec maja tego roku policjanci z komisariatu na bydgoskim Szwederowie dostali zgłoszenie o uporczywym nękaniu 23-letniej kobiety. Miał się tego dopuścić 43-latek z podbydgoskiej miejscowości. Sprawa wyglądała bardzo poważnie, bo już nie chodziło wyłącznie o głuche telefony.
<!** reklama>
Policjanci zatrzymali Jarosława Z. ostatniego dnia maja. Postawiono mu zarzuty.
Internet, zdjęcia, SMS-y
Jak poinformował „Express” Leon Bojarski, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe, sąd podzielił stanowisko prokuratury o wysokiej szkodliwości czynu.
Zatrzymanemu zarzucono wyjątkowo uporczywe nękanie kobiety w okresie od stycznia 2011 do końca maja 2012. Bojarski nie ukrywa, że formy nękania nie polegały jedynie na wysyłaniu SMS-ów czy wykonywaniu po kilka razy dziennie „głuchych telefonów”. W grę wchodziło także publikowanie w Internecie na jej temat oszczerczych treści czy zamieszczanie intymnych zdjęć. Z tego powodu 23-latka popadła w taki stan, że dwukrotnie próbowała popełnić samobójstwo.
Jarosław Z. został aresztowany na dwa miesiące. Bojarski mówi, że to pierwszy przypadek tzw. stalkingu w Bydgoszczy.
Na 10 lat za kraty
Tak dramatyczny finał miała historia związku, który zaczął się około 2007 roku. Jarosław Z. pochodzący z wieloletniej rodziny, poznał dziewczynę, wówczas osiemnastolatkę. Zamieszkali razem. Związek wytrzymał trzy lata. Po rozstaniu dla kobiety zaczął się koszmar, bo opuszczony Jarosław Z. nie mógł się pogodzić z jej odejściem.
Stalking to uporczywe, chorobliwe nękanie innej osoby. Jest już zapisany w Kodeksie karnym jako przestępstwo, ale w Polsce jest ścigany dopiero od roku. za jego uprawianie grozi nawet 10 lat więzienia.
Do innego rodzaju przestępstwa, którego ofiarą była młoda kobieta, doszło pod koniec ubiegłego tygodnia w Bydgoszczy.
Pigułka gwałtu
Na razie prokuratura przedstawiła podejrzanemu zarzut gwałtu, ale to nie wszystko, co Jerzy W. może mieć na sumieniu.
Rekonstrukacja wydarzeń przeprowadzona przez śledczych z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz - Północ jest prosta. Od dłuższego czasu 24-letnia kobieta szukała samodzielnego mieszkania. Przeglądając ogłoszenia trafiła na atrakcyjną ofertę kawalerki w Śródmieściu. Umówiła się z właścicielem na jej obejrzenie, bo 49-letni Jerzy W. zaproponował bardzo atrakcyjna cenę...
Podczas oglądania mieszkania właściciel zaproponował kobiecie coś do picia, ta zgodziła się na drinka. Po jego wypiciu szybko straciła przytomność.
24-latka oprzytomniała, gdy mężczyzna odwoził ją do miejsca, w którym mieszkała razem z koleżanką. Ta, zorientowawszy się, że nie wszystko jest w porządku, zawiadomiła policjantów. Funkcjonariusze odwieźli kobietę do szpitala, tam zajęli się nią lekarze.
Jerzy W. jeszcze tego samego dnia został zatrzymany. Przedstawiono mu zarzuty zwabienia kobiety i gwałtu. Sąd aresztował go na miesiąc, mimo że 49-latek nie przyznaje się do winy.
To jednak nie koniec. Prokuratura zarzuca Jerzemu W. czerpanie korzyści z cudzego nierządu. Jak poinformował Dariusz Bebyn, z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Połnoc, śledczy na poparcie zarzutów dysponują zeznaniami trzech kobiet.
Sprawa jest rozwojowa. Nieoficjalnie mówi się, że prokuratura ma nadzieję na dotarcie do dilera pigułek gwałtu.