Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seksrekord czy wielka ściema?

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Anna Lisewska, rzekomo 21-latka z Krakowa, krąży po kraju i zalicza mężczyzn. Na liczniku ma ich mieć ponad 360, a chce dobić do 100 tysięcy.

<!** Image 2 align=none alt="Image 216112" sub="Bicie seksrekordów to nic nowego. W wielu krajach znajdują się chętne, by podjąć to „wyzwanie” I nie brakuje mężczyzn, chcących uczestniczyć w tych „zawodach”
[Fot. ThInkstock]">

Anna Lisewska, rzekomo 21-latka z Krakowa, krąży po kraju i zalicza mężczyzn. Na liczniku ma ich mieć ponad 360, a chce dobić do 100 tysięcy. Niedawno ponoć była w Bydgoszczy, a za tydzień ma przyjechać do Torunia.

„Jestem nimfomanką i wcale się tego nie wstydzę. Tak naprawdę każdy kocha seks, ale nie każdy ma odwagę się do tego przyznać” - ma twierdzić Ania.

<!** Title><!** reklama><!** EndTitle>

Nie jest oszałamiającą pięknością, ale wydaje się energiczna i otwarta (nad wyraz). Długowłosa brunetka o pulchnych kształtach zabrała się za bicie seksrekordu w maju. Za cel postawiła sobie zaliczenie 100 tysięcy mężczyzn w ciągu dwóch dekad. Biorąc jednak pod uwagę tempo, w jakim zmieniają się cyferki na jej seksliczniku, stać się to może szybciej.

Akcja „Anna Lisewska”

Tak można by opisać tę historię, bazując na internetowej aktywności „Ani”. Tylko czy Ania istnieje? Nasuwa się pytanie, czy jest prowokacją nimfomanki, pomysłem na zarobek, czy może obrzydliwym żartem jakiegoś znajomego tej kobiety.

Ma stronę w Internecie, prowadzi blog i ma fanpage na Facebooku. Twierdzi, że nie odmawia żadnemu mężczyźnie, który zgłosi się do niej przez Internet. Tyle tylko, że - jak zapowiada - działa szybko. Z odwiedzającymi ją w hotelach w różnych miastach panami podobno widzi się przeciętnie 20 minut. Podobno, bo na jej profilu na Facebooku próżno szukać choć jednej męskiej relacji. A przecież mogłaby być anonimowa.

Z numerkami

„Każda gra czy zabawa musi mieć swoje zasady. Co weekend odwiedzam kolejne miasto w Polsce, gdzie znajduję się w hotelu - pisze Ania na swoim blogu. - Mój rekord liczony jest przez osoby, które nadzorują całą zabawę. Osoby chętne do wzięcia udziału w biciu rekordu muszą zapisać się poprzez podanie swojego maila z prawej strony bloga. Po zapisaniu i potwierdzeniu linka ze skrzynki pocztowej co weekend dostawać będziesz ode mnie informacje z lokalizacją hotelu oraz numerem telefonu ode mnie. Każdy zainteresowany dołączeniem do zabawy ponosi koszt 40 zł. Jest to opłata organizacyjna m.in. za hotel. Seks ze mną nie był, nie jest oraz nie będzie płatny!!! Opłatę wnosi się u osób odpowiedzialnych za prowadzenie statystyk rekordu w mojej obecności, aby nikt nie poczuł się oszukany. Po wniesieniu opłaty otrzymuje się numerek, po czym zostajemy sam na sam. Następnie osoba taka korzysta z prysznica. Zabawa trwa około 20 minut (czas uzależniony jest od liczby chętnych). Każdy otrzymuje oczywiście darmową prezerwatywę”. Po zabawie - dodaje Ania - „osoba może skorzystać ponownie z prysznica”.

Rozszyfrowali ją?

- Temat Ani trąci wałkiem na kilometr - twierdzi jednak bloger Krzysztof Kotkowicz (www.kotkowicz.pl). Znalazł inne zdjęcia tej samej dziewczyny, umieszczone w sieci zdecydowanie wcześniej niż ogłoszono start seksmaratonu.

- Po wrzuceniu ich w wyszukiwarkę obrazu Google, można znaleźć dwa profile w portalach randkowych: Randki.org i Sympatia.pl. Dowiadujemy się dzięki temu, że Ania tak naprawdę ma na imię Marta, do tego zdecydowanie nie ma 21 lat, ale całe 28 (więc rekord pobiłaby najwcześniej przed sześćdziesiątką) i nie pochodzi z Krakowa, ani z Warszawy, ale ze wsi pod Toruniem - pisze Krzysztof Kotkowicz.

Sugeruje też, że za całym przedsięwzięciem stać może... mężczyzna.

Bezimienny menadżer

O Ani i jej przyjeździe do Torunia informuje mnie, dzwoniąc do redakcji, jej rzekomy menadżer. Wygadany, choć nie błyskotliwy. Gorąco zachęca do podjęcia tematu. Sypie nazwami zagranicznych stacji telewizyjnych, które rzekomo zrobiły materiały o Ani. Wymienia tytuły gazet (z „Marie Claire” na czele), które napisały lub chcą o niej napisać. Twierdzi, że do programu zaprosił ją nawet... Tomasz Lis.

Menadżer nie przedstawia się.

- Bo nie chcę być z tym na zawsze kojarzony - twierdzi.

Nie podaje numeru telefonu do siebie (on będzie dzwonił do nas), a tym bardziej do Ani. Umożliwia wywiad z Anią... drogą mailową. Mam pytać, a ona odpowie.

W istnienie Ani na razie na pewno uwierzyli dziennikarze pewnej gazety regionalnej i dwóch tabloidów. Nie chcąc jednak odbierać panom nadziei, przekazujemy, że zapowiada ona przyjazd do Torunia na przyszły weekend. Kimkolwiek jest.


Takie „zawody” to wynaturzenie

Dr Zbigniew Fronczek, ginekolog-położnik z zakresu seksuologii klinicznej:

Czy aktywność takiej osoby, jak pani Anna, to przejaw nimfomanii? Bez spotkania z pacjentką nigdy bym nie zaryzykował postawienia takiej diagnozy. Samo bicie seksualnych rekordów to jednak nic nowego. Swego czasu pojawiały się doniesienia prasowe na temat ustanawiania tego typu rekordów przez panie w Stanach Zjednoczonych. Ba, relacje emitowane były nawet przez naszą telewizję. (W USA rokrocznie organizowane są „zawody”, podczas których aktorka porno próbuje swoich sił uprawiając seks z możliwie wieloma mężczyznami. Za każdym razem chodzi o to samo: zrobić to z jak największym gronem panów i ustanowić rekord świata. Na przykład w 2010 roku rekordzistką świata została Lisa Sparxxx, która podczas targów „Eroticon” współżyła z 919 mężczyznami - przyp. red.)

Oczywiście, z punktu widzenia seksuologii taka „działalność” ma się nijak do fizjologii seksu. Bez zbędnego rozwodzenia się ujmę to tak: każdy kontakt seksualny powinien być związany z jakimś zaangażowaniem emocjonalnym, nie wspominając już nawet o uczuciowym. To dopiero wyzwala wszystkie etapy reaktywności seksualnej i prowadzi do efektu, jakim jest orgazm. Bicie seksualnych rekordów trudno nawet nazwać sportem. Dla mnie osobiście jest to jakieś wynaturzenie. Powiedziałbym wręcz: to antyteza seksu. (mo)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!