Chmara skierował przeciwko Pietrzakowi prywatny akt oskarżenia o zniesławienie i naruszenie dóbr osobistych. Chodziło o zamieszczenie na Facebooku obszernego fragmentu książki napisanej przez właściciela tartaku, w którym w niezbyt korzystnym świetle stawia byłego zastępcę prezydenta. Miał on proponować Pietrzakowi „zrobienie interesu” na gruncie, na którym znajdował się tartak - przy Ujejskiego 44 na Wzgórzu Wolności.
Sędzia Jarosław Błażejewski zdecydował, że przedstawiciele mediów muszą opuścić salę, wyłączono jawność na wniosek pełnomocnika Chmary.
Posiedzenie trwało około 20 minut i miało charakter pojednawczy. Do porozumienia między oboma stronami nie doszło.
- Nie będę przepraszał za coś, czego nie zrobiłem - mówił Krzysztof Pietrzak po wyjściu z sali rozpraw. - Był u mnie Sebastian Chmara, 31 grudnia 2012 roku. Powiedział, że dostaniemy od kuzyna, od kogoś tam, 3 miliony złotych za całą nieruchomość, a oni to sprzedadzą miastu za inne pieniądze. To mi od razu śmierdziało na kilometr. Teraz jest słowo na słowo. Zobaczymy, co zeznają nasi świadkowie, min. naczelnik urzędu skarbowego, z ZUS-u, dwóch gości z ABW, którzy mnie straszyli... Naprawdę nie mogę absolutnie tego pana przepraszać za to, co on powiedział.
Wcześniej w rozmowie z "Expressem" Sebastian chmara stwierdził, że wolałby, aby o sprawie w ogóle nie pisać. - Temu panu zależy wyłącznie na rozgłosie - powiedział.
Flash Info, odcinek 15 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza
