Na szczęście ani Włocławek, ani Toruń czy Bydgoszcz nie czerpią wody na swoje potrzeby z Wisły, więc skażenie rzeki ściekami komunalnymi nie zagrozi bezpieczeństwu sanitarnemu ludności. Środowisku naturalnemu może jednak zagrozić, zwłaszcza rybom i wszelkim organizmom wodnym.
- Władze przykładałyby większą wagę do gospodarki wodnej gdyby zrzuty z oczyszczalni znajdowały się przed miastami, a nie poniżej nich - uważa profesor Zygmunt Babiński z UKW w Bydgoszczy. - Oczywiście tak w Polsce nie jest i dlatego o problemie myśli się intensywnie dopiero po takiej awarii, jaka ma miejsce w Warszawie.
Jest lepiej
Skażenie Wisły jest zdarzeniem losowym. Na szczęście ogólny stan rzek w naszym regionie systematycznie, zwłaszcza w ostatnich 10-15 latach, poprawia się.
Awaria oczyszczalni w Warszawie. Czy Bydgoszcz jest zagrożona?
Wymusiła to na Polsce Unia Europejska, która w Ramowej Dyrektywie Wodnej określiła parametry jakimi powinny odpowiadać rzeki. Dobry stan ekologiczny wód powinniśmy byli spełnić do roku 2015, ale tak się nie stało.
- Jakość wód płynących zdecydowanie poprawił się. Problem ze ściekami zrzucanymi do naszych rzek praktycznie nie istnieje - stwierdza mgr inż. Jacek Goszczyński, naczelnik Regionalnego Wydziału Monitoringu Środowiska w Bydgoszczy Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Problem jednak jest
Jednak ścieki oczyszczone i tak pogarszają stan wód, zwłaszcza wtedy, gdy odbiornik jest mało pojemny.
Przykładem jest niewielka rzeczka Kicz, prawy dopływ Brdy, do której zrzucane są wody z oczyszczalni w Tucholi. Niezbyt miło pachnącą wodę można odczuć przy ujściu tego cieku, płynąc kajakiem przez uroczysko Brdy - Piekiełko.
- Oczyszczalnia jest nowoczesna i wydajna, kontrolowana przez nas, ale odbiornik tego, co jest z niej odprowadzane jest za mały - przekonuje Jacek Goszczyński. - A to wpływa na jakość wody w tym cieku.
Podobna sytuacja jest w Jeziorach Starym i Nowym, do których trafiają wody z oczyszczalni w Gniewkowie.
- Te zbiorniki są za małe i naturalne procesy biologiczne nie są w stanie wpłynąć na odnowę życia biologicznego - tłumaczy Goszczyński. - Rozwiązaniem byłaby budowa 40-kilometrowego rurociągu do Wisły, ale to bardzo droga inwestycja.
Szczególnie niebezpieczne
Nie mamy już problemu z substancjami priorytetowymi.
Tym mianem w ochronie środowiska określa się substancje szczególnie niebezpieczne, których eliminacja powinna być priorytetem w polityce ochrony wód. Są to głównie węglowodory i metale ciężkie oraz ich związki.
W naszych rzekach jest na tyle mało substancji priorytetowych, że z tego tytułu stan wód określa się jako dobry.
Te fatalne ryby...
Niestety pogorszyły się czynniki biologiczne oceny czystości wód, ale to wynika z norm narzuconych krajom unijnym przez Ramową Dyrektywę Wodną. Inne kraje też mają z tym problem.
Do Włocławka płyną ścieki z Warszawy. Służby zapewniają, że zagrożenia nie ma
Czynniki biologiczne to m.in. stan fitoplanktonu oraz ichtiofauny (ryby, małże).
- Największy problem mamy z dziko żyjącymi rybami, bo te mocno wpływają na pogorszenie czynników biologicznych - wyjaśnia Jacek Goszczyński. - Mamy zastrzeżenia do takiej oceny, bo przecież ryby pływające w rzece świadczą raczej o dobrym stanie wody. Weźmy pod uwagę na przykład ryby w Brdzie na wysokości Piły - Młyn, gdzie woda jest czysta, a jednak mamy kłopot z dotrzymaniem jakości czynnika biologicznego.
Największym zagrożeniem są bromowane difenyloetery, które stosuje się m.in. w plastikach do zmniejszania ich palności (mają wysoką temperaturę zapłonu). Jednak trudno się rozkładają, a za to łatwo uwalniają do środowiska i wiążą z tłuszczami zawartymi w organizmach. Kumulują się i głównie w tkance tłuszczowej i wątrobie organizmów wodnych.
Na skutek spożycia ryb czy małż trafiają też do organizmu człowieka, co stwierdzono już na początku lat. 70. XX wieku w Sztokholmie i okolicach.
Rolnictwo
Na pogorszenie stanu wód, zwłaszcza jezior, wpływa rolnictwo.
Znaczącą poprawę odnotowano na początku lat 90. XX wieku, gdy rolnictwo, zwłaszcza państwowe (PGR), załamało się. Odbudowa potencjału rolnego i zastosowanie ogromnych ilości nawozów sztucznych wpłynęła na pogorszenie wód, ich eutrofizację, zaburzenie procesów tlenowych.
Z taką sytuacja mamy do czynienia głównie na rolniczych Kujawach i Pałukach, ale też na ziemi dobrzyńskiej i chełmińskiej.
Z oceny środowiskowej wód płynących w roku 2018 wynika, że słaby potencjał ekologiczny był w takich ciekach, jak: Jordan, Kanał Nieszawski, dopływ spod Jankowa (ujście do Mieni), Ośla (ujście do Wisły).
