Jaś to 10-letni chłopiec chorujący na dystrofię mięśniową. Jego funkcjonowanie zależne jest od innych osób - rodziców i dziadków, na których spadł obowiązek zajmowania się chłopcem w ciągu dnia. Babcia, z pomocą szkolnego opiekuna - przewodnika - codziennie zawozi chłopca do szkoły i spędza tam kilka godzin, czekając na korytarzu, aby w każdej chwili pomóc wnukowi. – Jestem chora, ręce w każdej chwili mogą odmówić mi posłuszeństwa. Kto się wtedy zajmie Jasiem? Jestem przerażona - mówi babcia.
Jedynym ratunkiem dla rodziny mieszkającej na drugim piętrze bloku przy ul. Ratajczaka w Świdniku jest winda platformowa. Fundusze na to rozwiązanie rodzina ma zapewnione z PFRON-u. Na inwestycję nie zgadza się jednak wspólnota mieszkaniowa. Jej zdaniem aktualne rozwiązanie jest wystarczające. W tej chwili Jaś korzysta ze schodołazu - mobilnego urządzenia pozwalającego na „schodzenie” wózka. Użycie go wymaga jednak siły, a do pokonania są aż dwa piętra.
Sprzęt wzbudza również strach u chłopca. - Potrafił wzdrygać się na sam dźwięk uruchamianej maszyny – tłumaczy jego babcia.
W czasie ostatnich wakacji z powodu choroby najbliższy chłopiec zaledwie trzy razy był na spacerze.
Winda platformowa to urządzenie montowane bezfundamentowo. Jak opowiadają specjaliści z branży, zajmującej się montażem wind, nie ma mowy o jakimkolwiek ingerowaniu w bryłę budynku.
– Winda będzie prowadziła na balkon, więc wystarczy wyciąć barierki - mówi przyjaciel rodziny Jacek Nowicki, który korzysta z takiego urządzenia od wielu lat.
To właśnie on pomógł rodzinie zdobyć fundusze z PFRON-u na zainstalowanie windy. Sam jako osoba niepełnosprawna docenia możliwość swobodnego wyjścia z domu. – Mam taką windę, działa cichutko, nikomu nie wadzi, a mnie daje możliwość na prowadzenie normalnego życia – tłumaczy Jacek Nowicki.
Gdzie problem?
Brak zgody wspólnoty mieszkaniowej „Polesie” to jedyna przeszkoda, jaka stoi na drodze do zamontowania windy i ułatwienia życia Jasiowi i jego rodzinie.
– Wspólnota nie ma jednomyślności - mówi Ireneusz Szutko, administrator bloku.
Jak tłumaczy zarządca w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat odbyło się kilka zebrań w sprawie windy dla Jasia, gdzie każdy z mieszkańców przedstawiał swoje racje.
– Ci ludzie tam mieszkają i to ich decyzja - tłumaczył Szutko. I dodał, że nawet gdyby chciał, to ciężko byłoby mu przekonać tyle osób do zmiany zdania.
Co według mieszkańców stoi na przeszkodzie przeprowadzenia inwestycji? Jednym z powodów jest obawa o słabszy dostęp światła do tych mieszkań, które znajdą się w najbliższym sąsiedztwie windy.
– Ciężko mi się z tym argumentem zgodzić, ponieważ winda zasłoni tylko około 80 cm długości balkonu, a poza tym jest w całości oszklona - wyjaśnia Jacek Nowicki.
Drugi wskazywany przez wspólnotę powód to spadek wartości mieszkań w tym bloku. – Nawet gdybym ja chciał pozwolić na zainstalowanie windy, to moja zgoda tutaj nie ma znaczenia - kończy Jacek Nowicki.
- Szpital w centrum Lublina rusza z rozbudową. Zdjęcia z drona
- Mistrzowie Urody nagrodzeni. Wybrali ich nasi Czytelnicy
- Najlepsi ginekolodzy w Lublinie. Kto znalazł się w TOP 20?
- Żałobnicy z transparentami. Niecodzienny widok w sklepach
- S19 wychodzi z ziemi. Sprawdzamy, co dzieje się na budowie
- Mały ryś z Roztocza stracił mamę. Udało się go uratować
