Ojciec i syn niebawem zasiądą w inowrocławskim samorządzie. Nie obok siebie, ale naprzeciwko. Jacek Tarczewski jako wiceprzewodniczący, a jego syn Kamil jako radny.
Kiedyś na piłkarskim boisku szalał Włodzimierz Smolarek, a teraz wielką karierę kontynuuje jego syn Euzebiusz. W aktorskim światku przykładem „pociągnięcia” rodzinnych tradycji są Jerzy i Maciej Stuhrowie. Teraz mamy taki przykład w inowrocławskim samorządzie.
<!** reklama left>21-letni Kamil Tarczewski, syn znanego radnego Jacka, do Rady Miejskiej się nie dostał. Więcej głosów w listopadzie zdobyli inni.
Jednak los sprawił, że rajcą zostanie. Bowiem Ireneusz Stachowiak, który będzie niebawem wiceprezydentem miasta, a teraz jest radnym, po nominacji będzie musiał zrzec się mandatu. Pierwszy na liście potencjalnych zastępców jest właśnie studiujący w Gdańsku Kamil Tarczewski. Nie obawia się, że ojciec będzie go strofował.
- Przecież to jest dla mnie wzór - mówi przyszły radny, który w samorządzie ma zamiar zajmować się głównie problemami młodzieży. - Problemem jest brak rozrywki i możliwości spędzania wolnego czasu. Nie można dopuścić do tego, aby zamknięto klub „Hades”. Przecież tam czasem bawiło się pół tysiąca młodych ludzi, a teraz nie będą mieli co z sobą zrobić - ocenia.
Tata młodego radnego, który niebawem złoży ślubowanie, jest przekonany, że syn godnie wypełni swoje obowiązki.
- Studia nie powinny mu przeszkadzać, bo na trzecim roku ma trochę luzu. W domu nieraz mamy odmienne zdanie na te same sprawy, bo różnica pokoleniowa daje znać o sobie. Ale nie powinno to odbijać się w trakcie obrad - mówi Jacek Tarczewski.
Ojciec i syn w Radzie Miejskiej nie będą mieli możliwości siedzieć obok siebie. Starszy z rodu jest wiceprzewodniczącym samorządu ma miejsce naprzeciwko młodszego, przy stole prezydialnym.
Opisana sytuacja nie jest jedyną w inowrocławskim samorządzie. W Radzie Powiatu do niedawna zasiadał Sławomir Szeliga z żoną Agnieszką. Teraz małżonkę niejako opuścił, bo został wicestarostą i musiał zrzec się mandatu.