Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sami nie wiecie, czegoście dokonali

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Działali od początku wojny na czterech kontynentach. Dziesiątki tysięcy członków polskiego wywiadu zebrało niemal tyle samo informacji co agenci Sprzymierzonych razem wzięci. Zachód docenił to dopiero teraz.

Działali od początku wojny na czterech kontynentach. Dziesiątki tysięcy członków polskiego wywiadu zebrało niemal tyle samo informacji co agenci Sprzymierzonych razem wzięci. Zachód docenił to dopiero teraz.

<!** Image 1 align=right alt="Image 4975" >1 września br. w Warszawie brytyjski wicepremier John Prescott podczas promocji polskiej wersji książki „Polsko-brytyjska współpraca wywiadowcza podczas II wojny światowej” powiedział, że pomoże ona po latach oddać Polakom sprawiedliwość za ich wielki wkład w zwycięstwo koalicji.

Raport, którego anglojęzyczna wersja ukazała się pod koniec lipca, zawiera opracowania przygotowane na podstawie dokumentów naszego wywiadu, dotąd uważanych za zaginione lub zniszczone po wojnie. Jego konkluzją jest zwrot o „niezmiernie znaczącej roli polskiego wywiadu” i uznanie go za najlepszy wśród wszystkich członków koalicji antyhitlerowskiej. Okazuje się, że prawie połowa (44 procent) informacji zdobytych przez Brytyjczyków pochodziła ze źródeł polskich.

Wśród największych sukcesów wymienia się złamanie przez polskich matematyków kodu niemieckiej maszyny szyfrującej „Enigma” oraz udział polskiego wywiadu w operacji przechwycenia rakiety V-2 i lokalizacji ich wyrzutni. Tak się dziwnie składa, że w obu tych przypadkach w rolach głównych wystąpili... bydgoszczanie.

Wełniany Rynek numer 10

Starsi Czytelnicy być może pamiętają scenę z telewizyjnego Teatru Sensacji na podstawie książki Michała Wojewódzkiego „Akcja V-1, V-2”, kiedy to AK-owski kurier z Warszawy odbiera w tytoniowej trafice koło dworca głównego w Bydgoszczy najściślej tajną przesyłkę - plany wyrzutni rakiet V-1 i V-2 na bałtyckiej wyspie Uznam.

W rzeczywistości rzecz działa się mniej więcej kilometr dalej, przy Wełnianym Rynku 10, w mieszkaniu Augustyna Trägera.

Ten przedwojenny oficer polskiego wywiadu, z pochodzenia Austriak, w 1934 r. zamieszkał w Bydgoszczy. Po wrześniu 1939 r. nawiązał kontakt z konspiracyjną organizacją „Miecz i Pług”. Na początku 1942 r. został mianowany starostą pomorskim z ramienia „MiP”, a rok później delegatem komendy głównej na Wielkie Pomorze i Prusy Wschodnie.

Jego syn, Roman, żołnierz Wehrmachtu, wiosną 1943 trafił do Peenemünde na wyspie Uznam. Wkrótce po przybyciu na miejsce zorientował się, że tam właśnie mieści się supertajny ośrodek rakietowy. Kiedy na święta Wielkiejnocy przyjechał do Bydgoszczy, opowiedział ojcu wszystko, co widział, sporządził też odręczny szkic ośrodka. Meldunek dotarł via Warszawa do Londynu.

W nocy 17/18 sierpnia 1943 r. RAF przeprowadziła nalot. Na Peenemünde spadło 2 tysiące bomb. Ośrodek przestał istnieć, próby z „cudowną” bronią Hitler nakazał przenieść w góry Harzu i w głąb Polski koło Mielca. Opóźniło to prace na tyle, że Niemcy praktycznie nie zdążyli już ich w wojnie użyć.

To ja rozszyfrowałem

Jeden z największych sukcesów wywiadu alianckiego podczas II wojny światowej - odczytywanie niemieckich rozkazów poprzez rozszyfrowanie kodu maszyny Enigma - przez prawie 40 lat był powodem chwały wyłącznie dla synów Albionu. Dopiero w 1973 r. francuski generał Bertrand przyznał, że sława powinna spaść na trzech Polaków.

<!** Image 2 align=left alt="Image 4976" >Polski wywiad jako pierwszy na świecie do łamania kodów zatrudnił matematyków. Już w latach 1932-34 trzej wybitnie uzdolnieni absolwenci Uniwersytetu Poznańskiego: Marian Rejewski (urodzony w Bydgoszczy), Jerzy Różycki i Henryk Zygalski „złamali” szyfr Enigmy, co umożliwiło odczytywanie niemieckich meldunków. W lipcu 1939 r. polscy kryptolodzy całą wiedzę przekazali Anglikom i Francuzom. Dzięki znajomości niemieckich rozkazów alianci wygrali m.in. bitwę o Anglię, o Atlantyk i pod el-Alamein, a Rosjanie (wykradli tajemnice Enigmy Anglikom) - pod Kurskiem.

- Nasz wkład w zwycięstwo koalicji był nieproporcjonalnie wielki w stosunku do potencjału naszego kraju. My o tym wiemy, ale nie wie o tym świat... - powiedział kilka miesięcy przed śmiercią Jan Nowak-Jeziorański.

Szkoda, że na uznanie zasług trzeba było czekać aż 60 lat. Wcześniej Anglicy wszystkie sukcesy przypisywali niemal wyłącznie sobie. Obecnie, po otwarciu archiwów (choć nie wszystkich), udało się sporządzić 600-stronicowy raport dotyczący najważniejszych aspektów działalności polskiego wywiadu.

Nauczyć Amerykanów

Współprzewodnicząca komisji polsko-brytyjskich historyków prof. Daria Nałęcz raport skomentowała w ten sposób: „Widać rozległość geograficzną działania polskiego wywiadu, który operował praktycznie na wszystkich kontynentach, miał bardzo rozbudowane placówki o bardzo skomplikowanej strukturze”.

Jak dziś już wiemy, polski wywiad tworzył rozbudowaną sieć nie tylko w Europie, ale w wielu innych regionach świata: w Afryce Pn., na Bliskim i Dalekim Wschodzie, w obu Amerykach oraz w krajach neutralnych takich jak Szwecja i Szwajcaria. Brytyjczycy zapewniali Polakom pieniądze, sprzęt i transport. Jedną z największych niespodzianek było „odkrycie” informacji, że Polacy najpierw występowali w roli nauczycieli, a następnie pomagali Stanom Zjednoczonym w stworzeniu siatki wywiadowczej w Europie.

Działalność polskiego wywiadu nie sprowadzała się do spektakularnych głośnych akcji, ale była przede wszystkim „mrówczą pracą”. Jak choćby akcja wykupu przez polskich agentów ogromnej liczby skór (ważnego surowca wojennego) w nieobjętych wojną stolicach europejskich - Budapeszcie, Bukareszcie, Sofii czy Belgradzie. By nie dostały się w ręce niemieckie, Polacy nabywali je masowo, a następnie topili w Dunaju.

Ratować Żydów

Wiele działań dotyczyło ratowania Żydów. Wielką akcję przeprowadzono na terenach Litwy, skąd w latach 1940-41 członkowie polskiego wywiadu zdołali wywieźć przez Rosję do Szanghaju i Władywostoku prawie 50 tys. Żydów. Stamtąd byli oni kierowani przez polskich rezydentów do Australii, Kanady czy USA.

Podobną akcję ratowania ludności żydowskiej podjęto z Budapesztu, wywożąc z okupowanej Polski setki Żydów.

Największe, a zarazem najmniej po wojnie znane sukcesy polskie służby specjalne odniosły jednak we Francji, Hiszpanii i Portugalii, tam gdzie na największą skalę toczyła się wojna wywiadów. W nieokupowanej części Francji pozostawało kilka tysięcy oficerów i żołnierzy, którym nie udało się ewakuować do Wielkiej Brytanii. Po przejściu do konspiracji wraz z polskimi ekspozyturami wywiadowczymi we francuskiej północnej Afryce stworzyli ogromną sieć placówek. To właśnie polska „siatka” pod dowództwem płk. Słowikowskiego tak dobrze przygotowała lądowanie sił alianckich w Algierii 8 listopada 1942, że praktycznie cały kraj (należący do proniemieckiego rządu Vichy) został zajęty bez oporu w krótkim czasie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!