https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sam tego chciałeś?

Franek - wszyscy o nim teraz mówią. Wszyscy tak mówią. Polacy mają tę rzadką cechę, że umieją oswoić wszelkie kłopoty. Jeśli nie wprost, to chociaż poprzez... omówienie.

Franek - wszyscy o nim teraz mówią. Wszyscy tak mówią.Polacy mają tę rzadką cechę, że umieją oswoić wszelkie kłopoty. Jeśli nie wprost, to chociaż poprzez... omówienie. To, że ukuwa się dowcipy na temat wojny czy innych kataklizmów, w psychologii znalazłoby pewnie naukowe uzasadnienie. Wypieramy problemy, ośmieszamy je, zagadujemy... Więc nie przeklęty frank szwajcarski doprowadzający ludzi na skraj katastrofy finansowej (lub wręcz za niego), ale swojski „franek”...

Pieniążek dzielący ostro społeczeństwo na tych, którym odbiera sen i apetyt, i tych, którym dodaje humoru. Tych drwiących pod hasłem: chcieliście domów, to je teraz spłacajcie, chcieliście być sprytniejsi, nie robiliście długów w bezpiecznych, choć drogich złotówkach, to teraz macie za swoje...

<!** Image 2 align=none alt="Image 176669" sub="Festiwal Legend Rocka w Dolinie Charlotty pod Słupskiem - jak w dym ciągną tam piękni... pięćdziesięcioletni. Fot. Martyna Woźniak">

Ja, bieda ze spółdzielczych bloków, mogłabym się może do tego chóru włączyć, ale przecież to podłe. Fakt, każdy jest panem swego losu, przynajmniej teoretycznie podejmuje świadome, dojrzałe decyzje (kredytów dzieciom nie dają). Szczególnie jednak w takiej sytuacji żal mi młodszych ludzi. Bo zadłużanie się, by przeskoczyć z jednej mieszkaniowej półki na drugą jest logiczne, ale obciążone pewnym kontekstem. W szwajcarskiej pętli znalazło się jednak bardzo, bardzo wielu młodych ludzi, dla których własne lokum było absolutną życiową potrzebą, racjonalnym wzięciem swoich spraw w swoje ręce. Jaki mają start - wiadomo. Co w tym dziwnego, że na te swoje pierwsze M-ileś szukali najtańszego źródła finansowania z możliwych? Jak dużo pieniędzy w ogóle ma się na starcie w dorosłe życie? Jak ich nie chomikować na inne, obok kawałka własnej podłogi, cele? Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało?... Niekoniecznie...

<!** reklama>

Dużo sytych i zadowolonych z siebie ludzi spotkałam za to na urlopowym wypadzie do podsłupskiej Doliny Charlotty. Cel wiadomy - impreza, której patronowało z wdziękiem nasze Radio PiK. Festiwal Legend Rocka z najjaśniejszą gwiazdą - Deep Purple. Ta dolina to wczasowa perełka. Pewien słupski lekarz wymyślił sobie na 80 hektarach niezwykły kompleks rekreacyjno-rozrywkowy. Czego tam nie ma! I żubry, i ryby, i Mongołowie nawet. Oczywiście, te wszystkie cuda odpłatne i to słono. Więc i goście nieprzypadkowi, zamożni, ustatkowani. W gust tych 50-, 60-latków trafia więc idealnie właścicielski kaprys - sprowadzanie do Charlotty idoli ich młodzieńczych lat. Kapel, których nie mieli szans zobaczyć za czasów swej PRL-owskiej młodości (kto z dziś młodych ludzi uwierzy, że tak było?). To, jak dają wokalnie radę (akurat Deep Purple dało), jest na fali takich sentymentów drugorzędne. Jak mi było miło, kiedy na zapełnionym po brzegi parkingu widziałam tak wiele bydgoskich rejestracji (wszak - jak napisali niedawno w przewodniku kulinarnym „Gazety Wyborczej” - „to całkiem spore miasto”)!

Lokalna duma przeszła mi jednak po koncercie, kiedy to bydgoszczanie byli szczególnie bezwzględni dla próbujących wyjechać z parkingu (w tym miejscu gorąco pozdrawiam rodzinę z szarej toyoty avensis o numerze CBY... i jasnego citroena o numerze CB...). A zresztą! Peace z wami! Stara jestem prawie jak wokalista Deep Purple. Nigdzie mi się już nie spieszy.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski