Wyniki ekspertyzy i decyzja o zamknięciu HSW „Łuczniczka” zaskoczyły wszystkich. Firmy, którym rzeczoznawca zarzucił błędy, nie przyznają się do nich.
<!** Image 2 align=right alt="Image 27498" >Wyniki prowadzonych od początku lutego badań konstrukcji dachu HSW „Łuczniczka” nie pozostawiają żadnych wątpliwości.
- Konstrukcja drewniana została wykonana z licznymi błędami zarówno na etapie projektowania jak i wykonawstwa - twierdzi Jan Lorkowski, rzeczoznawca budowlany. - Nośność połączeń drewnianych ściągów może być niższa od zalecanej przez polską normę nawet o 40 procent. Na pewno nie jest tam bezpiecznie. Uszkodzenia są bardzo poważne i wszystko wskazuje na to, że problemy zaczęły się już na etapie budowy.
Potwierdza to główny wykonawca, jednak do błędu się nie przyznaje.
- Dach był w całości zaprojektowany i wykonany przez duńską firmę Lilleheden - zapewnia Erwin Gemba, prezes Inter-Budu. - Już wysłaliśmy do nich ekspertyzę i daliśmy im czas do najbliższego wtorku, by duńscy specjaliści przyjechali do Bydgoszczy. Już w trakcie budowy zgłaszaliśmy im, że drewniane elementy, które nam przysłali, są wadliwe. Nie jestem specjalistą od drewna, ale na moje oko było w nim za dużo spękań. Złożyliśmy reklamację, a w odpowiedzi dostaliśmy zapewnienie, że to niemożliwe, że ich materiały są najlepszej jakości. Dalej nie dyskutowaliśmy. Okazało się, że mieliśmy rację i teraz Duńczycy muszą naprawić to w ramach gwarancji.
<!** reklama left>Dostawca drewnianych elementów zapewnia, że sprawę traktuje poważnie. Do wyników ekspertyzy podchodzi jednak z dystansem i na razie nie bierze winy na siebie.
- Dwa dni temu dostaliśmy dane z Bydgoszczy - informuje Marek Ciesielski, dyrektor zarządzający na Polskę Lilleheden. - Podchodzimy do tego proceduralnie. Ta ekspertyza nie jest wiążąca, bowiem dotyczy czegoś, co jest jednostronnym twierdzeniem. Opiera się na starych rysunkach. My też musimy to sprawdzić. Nasi specjaliści z Danii przyjadą w najbliższym, możliwym terminie. Sprawdzą nie tylko elementy zgłoszone w ekspertyzie, ale wykonają inwentaryzację całości. Warto pamiętać, że zastrzeżenia rzeczoznawcy dotyczą nie tylko drewna, ale również żelbetu i projektu hali.
- Pęknięcia w żelbecie, to pęknięcia tynku i są rzeczą zupełnie naturalną w przypadku takich budynków jak bydgoska „Łuczniczka” - odbija piłeczkę Erwin Gemba. - To jest hala sportowo-widowiskowa, w której przecież cały czas coś się dzieje, ten budynek cały czas „pracuje”. Pęknięcia są nieuniknione. Usuwamy je na bieżąco.
W całej tej sprawie brakuje tylko głosu biura projektowego „Moduł”, które opracowało projekt dachu hali.
Współodpowiedzialnością obarcza je zarówno rzeczoznawca, jak i dyrektor polskiego oddziału Lilleheden. Niestety, kierownictwo biura nie chciało z nami rozmawiać. Pani sekretarka powiedziała, że przekaże szefowi prośbę o kontakt, nie pytając nawet o nazwisko czy numer telefonu. Roztargnienie?
