A mogą zaszkodzić. Nie chcielibyśmy pewnie za rok czy dwa usłyszeć, że prace budowlane, owszem, ruszyły, lecz trzeba je teraz przerwać na nie wiadomo jak długo, bo wcześniej nie wzięto pod uwagę interesu szacownego kumaka nizinnego lub wojowniczego żółwia ninja.
Specjalnie nie obawiałbym się też silnego upolitycznienia dyskusji wokół budowy S10. Dzięki temu jej temat jest jak Lenin - wiecznie żywy. I żywym pozostanie nawet jeśli dojdzie do zmiany władzy w kraju. Czyż nie przeżywaliśmy tego podczas przygotowań do budowy i potem budowy sąsiedniej drogi S5? Zgoda, całej S5 - mimo upolitycznienia tematu - nadal nie mamy. Kto jednak zaręczy, że mielibyśmy jej choć tyle, ile dziś mamy, gdyby opozycja nie patrzyła rządzącym na ręce?

Wideo