- Narysować człowieka do dziś nie potrafię, ale umiem wyrzeźbić jego postać w drewnie - mówi Krystyna Drzonka, emerytowana przedszkolanka z Nakła.
<!** Image 2 align=right alt="Image 149372" sub="W małym mieszkaniu Krystyny i Stanisława Drzonków figurki i płaskorzeźby Chrystusa, Matki Boskiej i aniołów stoją na półkach i wiszą na ścianach / Fot. Paweł Antonkiewicz">Kiedy zajęła się Pani rzeźbieniem?
Po przejściu na emeryturę brakowało mi zajęcia i pewnego dnia powiedziałam do męża, że będę rzeźbić. Spojrzał na mnie zdziwiony i powiedział: „Ty? Rzeźbić?”.
Dlaczego to było takie dziwne?
Bo ja nie umiem rysować, a już szczególnie postaci. Moje dzieci w przedszkolu robiły to lepiej ode mnie. Zawsze miałam zmysł artystyczny i poczucie piękna, przygotowywałam dekoracje na uroczystości i uczyłam tego w przedszkolu. W liceum dobrze radziłam sobie z różnymi zajęciami artystycznymi, ale ludzkie postacie rysowały mi koleżanki. No i nigdy nie rzeźbiłam. Coś mnie jednak do tego ciągnęło. W Szubinie kupiliśmy zestaw narzędziowy dla dzieci i postanowiłam spróbować. Nic jednak o rzeźbie nie wiedziałam, pojechałam więc do Paterka, do rzeźbiarza Lecha Potulickiego z prośbą o radę. Załamałam się, kiedy mi powiedział, że radzić nic nie będzie i do wszystkiego mam dojść sama, ale obiecał, że nas odwiedzi i zobaczy jak mi idzie.
<!** reklama>Przyjechał?
Tak. Chciałam wyrzeźbić grzyba, ale mi nie wychodził i wyrzeźbiłam anioła. Pan Potulicki spojrzał na niego i spytał, czy zrobiłam go tymi tępymi narzędziami dla dzieci? Kiedy potwierdziłam, powiedział, że mi nic nie powie, tylko zachęcił do rzeźbienia. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jakie drewno jest najlepsze do tego i figurki robiłam nawet z sosny, zanim nie dowiedziałam się, że najlepiej nadaje się lipa i osika.
Jest Pani wierna jednemu tematowi - figurom i płaskorzeźbom Chrystusa, Matki Boskiej, aniołów&
Może dlatego, że pierwszą moją rzeźbą był anioł i jak mi jest ciężko to proszę o pomoc Boga? Rysować nie umiem, ale kiedy rzeźbię, to mam uczucie, że ktoś prowadzi moje ręce. Wszystkie postaci moich Chrystusów mają cierpiącą twarz, a Matka Boska zawsze rysami przypomina tę Jasnogórską.
Kto zna Pani prace?
Nie robię ich na pokaz. W ubiegłym roku córka mnie namówiła i były pokazywane w oknie biblioteki przy Dąbrowskiego z okazji Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej. Mają je w mieszkaniach obie córki, rodzina, znajomi. Jeden Chrystus trafił do Nigerii, kilka do Luksemburga, Niemiec. Nie potrafię rzeźbić na zamówienie, żadnej figurki nie sprzedałam, wszystkie darowałam z serca.
Co mąż teraz mówi o Pani rzeźbieniu?
Jest wspaniały. Urządził mi w kuchni mały warsztat, do którego narzędzia podarował mi brat, pomaga mi we wszystkim. Zawsze jesteśmy razem, a jak ktoś znajomy spotka tylko jednego z nas, to pyta: coś się stało?
Teczka personalna
Krystyna Drzonka, mieszkanka Nakła
Nauczycielka przedszkolna, absolwentka Liceum Wychowawczyń Przedszkoli w Pile i Policealnego Studium w Toruniu. Po przejściu na emeryturę zaczęła rzeźbić w drewnie, przede wszystkim figurki i płaskorzeźby Chrystusa, Matki Boskiej i aniołów. Miłośniczka turystyki rowerowej, przyrody i śpiewu.