MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Tarasiewicz: - Czułem się jak zwierzę w klatce [rozmowa]

Marek Fabiszewski
Dla Ryszarda Tarasiewicza nieobecność na ławce trenerskiej w meczu ze Śląskiem była katorgą.
Dla Ryszarda Tarasiewicza nieobecność na ławce trenerskiej w meczu ze Śląskiem była katorgą. Tomasz Czachorowski
Po niedzielnym zwycięskim meczu ze Śląskiem piłkarze Zawiszy mieli dzień wolnego, odpoczywali w domach. Do zajęć wrócą we wtorkowe popołudnie. W poniedziałek po południu „Express Bydgoski” rozmawiał z trenerem Ryszardem Tarasiewiczem. Szkoleniowiec mecz ze Śląskiem spędził poza ławką trenerską (dwumeczowa kara nałożona przez Komisję Ligi za odesłanie na trybuny w trakcie wyjazdowego meczu z Wisłą Kraków.

Ze Śląskiem było ciężko, bardzo ciężko. Mecz był podobny do tego z Wisłą w Krakowie.

To prawda, jest dużo podobieństw w obu meczach, przede wszystkim wynik 1:0 i chyba posiadanie piłki (Wisła - Zawisza 64:36 %, Zawisza - Śląsk 35:65 % - przyp. Fa). A jeśli chodzi o inne statystyki, to już się troszkę różnią, choćby w strzałach. Z Wisłą strzelaliśmy osiem razy, z czego tylko dwa razy celnie i był gol. Ze Śląskiem wyglądało to już znacznie lepiej, zwłaszcza w drugiej połowie, bo na dziewięć strzałów, osiem było w światło bramki! Czyli o połowę więcej niż Śląsk. Mieli okazje i Wójcicki, i Lewczuk. Jeśli oceniać skuteczność, albo nieskuteczność rywali, to jednak Śląsk był bliższy strzelenia nam gola.

Jak się ogląda mecz z takiego miejsca, z wysokości? Dla Pana chyba większe nerwy?

Źle się tam czułem. Na pewno dobrze widać, ma się większy przegląd sytuacji, ale nie mogłem znaleźć sobie miejsca, chodziłem z kąta w kąt, czułem się tam jak zwierzę w klatce. Człowiek nie ma na nic wpływu. Przy ławce można reagować, nawet przekazać na gorąco uwagi rezerwowym zawodnikom, żeby też kodowali dobre i złe momenty w meczu. No, nie jest to przyjemne dla trenera być w trakcie meczu poza ławką. Powinienem być z drużyną. Jeszcze raz powtórzę: moja wina jest wyolbrzymiona, a kara przesadzona.

I jeszcze był Pan podglądany przez kamery Canal+ Sport...

Nie byli ze mną cały czas, tylko przez 20-30 sekund. Zresztą zapytali, czy mogą wejść, a potem miałem spokój.

Mimo wszystko miał Pan kontakt z ławką.

Tak, Jarek Wielgus (asystent - przyp. Fa) przyszedł do mnie chyba z trzy razy i pytał, jak to wygląda z góry. Wymieniliśmy uwagi. Podobnie było przy okazji zmian.

Z pierwszymi uwagami od Pana asystent udał się jednak nie do trenera Waldemara Tęsiorowskiego, ale do... liniowego.

No tak, puścił nam kilka razy zawodników Śląska na spalonym. Nie pilnował linii, prosiłem, żeby go uczulić, żeby był uważniejszy, nadążał za akcją i był cały czas z naszym ostatnim zawodnikiem obrony. Ja już nie chcę słuchać słowa „przepraszam”, tylko żeby sędziowie robili swoje.

Pewnie był Pan zaskoczony frekwencją i w miarę głośnym dopingiem?

To wspaniała rzecz, od razu ten stadion wyglądał inaczej, było sympatyczniej. Ale nie ukrywam, że gdyby wróciła sytuacja sprzed meczu z Lechem, to byłoby jeszcze bardziej sympatycznie. Bo jednak ten zorganizowany doping zawsze niósł moich piłkarzy.

Czy Zawisza może być już pewny czołowej ósemki? Zagrozić mogą już tylko Jagiellonia i Lechia, może Górnik...

Nie patrzymy na to, kto co ma i ile jeszcze może zdobyć albo stracić. Wiemy, że mamy do rozegrania jeszcze dwa mecze, z Legią i Ruchem i wiemy, że musimy grać do końca. Nikt nie może być pewnym, a spekulować nie chcę.

W niedzielę o 18.00 mecz na Legii, która ostatnio ma gorsze drugie połowy u siebie, np. z Wisłą i Lechem, a Zawisza znany jest z tego, że rozkręca się właśnie po przerwie.

W niedzielę zobaczymy, czy to coś znaczy, czy jest jakaś prawidłowość w tych faktach.

Jak wygląda sytuacja z Masłowskim, który zszedł z boiska z kontuzją i w ogóle w zespole?

Michał cały czas grał z urazem przywodziciela. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak to teraz wygląda, takie rzeczy wychodzą po dwóch, trzech dniach (już po rozmowie okazało się, że kontuzja jest na tyle poważna, że zawodnik pojechał do kliniki w Poznaniu, gdzie będzie operowany i nie zagra już do końca sezonu - przyp. Fa). Po raz pierwszy od dawna mamy cały tydzień na przygotowanie do następnego meczu i będziemy chcieli wykorzystać ten czas na szybką regenerację. Pewna grupa wróci do treningów we wtorek, reszta w środę. Nie trenują nadal Strąk, który do gry może wrócić nie wcześniej niż po pierwszym półfinałowym meczu z Jagiellonią i Geworgian, który nadal nie może wyleczyć się z choroby. A ponadto Hermes wypadł nam z gry za cztery żółte kartki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!