W tym sezonie Bayern ciuła punkty. Borussia ma 16 zwycięstw, Bayern o 2 mniej i jedną z najwyższych w niemieckiej lidze liczbę remisów, bo aż 7! Żeby porównać: znajdujący się na pozycji spadkowej VfB Stuttgart też ma 7 remisów, podobnie jak będący tuż nad strefą spadkową, też niegdyś „polski” FC Schalke 04. Ten klub z centrum Zagłębia Ruhry miał w swoim składzie masę graczy z polskimi korzeniami albo wręcz Polaków (walczak Tomasz Hajto to potwierdzi!) przez szereg ostatnich lat był pod finansowym parasolem… Gazpromu, a to dla mnie wystarczający powód, żeby nie życzyć mu dobrze. W strefie spadkowej jest też Hoffenheim – klub z... wioski. Sam fakt, że 15. sezon gra w Bundeslidze jest niesamowity, zwłaszcza, że w swoim czasie przez chwilę liderował tabeli, a dwa sezony zakończył w czołowej czwórce” i występował w europejskich pucharach. Co prawda bez większych sukcesów, gdyż na cztery sezony tylko raz, przed 2 laty wygrał grupę Ligi Europy, aby zaraz potem odpaść z norweskim Molde.
Nieprawdopodobna walka na dole tabeli
Strefa spadkowa Bundesligi jest jeszcze ciekawsza niż szpic tabeli, bo cztery zespoły mają po 19 punktów, a jeden – 20, zatem ciąć będą się do samego końca. Ten ostatni klub to też „polska” Hertha Berlin, w której grali m.in. Artur Wichniarek i Bartosz Karwan. Ten ostatni, joker reprezentacji Polski, który wchodził z ławki i strzelał gole dla Biało-Czerwonych kiedyś zasłynął w stolicy Niemiec tym, że na meczu siedział na ławce rezerwowych, ale gdy trener desygnował go do gry, to okazało się, że pod dresem ma tylko bieliznę, bo piłkarskiego trykotu zapomniał w szatni…
W Berlinie, ale w Unionie grał bramkarz Tomasz Kuszczak, reprezentant Polski. Pamiętam nieszczęsny mecz, który widziałem na własne oczy tuż przed wyjazdem naszej drużyny na MŚ w RFN (2006). Graliśmy wtedy na Śląskim z Kolumbią, bramkarz przeciwników mocno wykopał piłkę, a Tomek dał się przelobować. Ten gol strzelony przez golkeapera golkeaperowi spowodował, że złośliwi ochrzcili go pseudonimem „Puszczak”, a przecież chłopak miał naprawdę niezłą karierę w Niemczech, a potem w Anglii.
Zwykle to ja oglądam mecze naszych reprezentantów, a Tomasz Kuszczak był jednym z nielicznych, który oglądał mecz z moim udziałem. Był rok 2001, reprezentacja polskiego parlamentu grała z Bundestagiem. Niemcy zachowali się nie fair, biorąc do drużyny zawodowców, a nie parlamentarzystów, i przegraliśmy 1-2. Dla nas gola zdobył śp. Maciej Płażyński, który potem zginął pod Smoleńskiem, a ja pierwszy i ostatni raz w życiu nie strzeliłem karnego…
