Od początku roku bydgoski sąd rozwiódł blisko dwa tysiące małżeństw. Większość bez orzekania o winie któregoś z małżonków.
<!** Image 2 align=right alt="Image 36047" sub="Panna młoda schodzi na ziemię - wesela bywają dziś bardzo widowiskowe. Niestety, niektóre związki kończą się boleśniejszym zejściem na ziemię">Sędzia Katarzyna Chajęcka, przewodnicząca X Wydziału Cywilnego Rodzinnego w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy, udzieliła kilkaset rozwodów. Przyznaje, że najwięcej spośród wszystkich spraw o rozwód to pozwy bez orzekania o winie.
- Od końca ubiegłego roku, gdy zlikwidowano posiedzenia pojednawcze, podczas których sąd nakłaniał małżonków do rozważenia decyzji o rozwodzie, sprawy przebiegają szybciej. Czasami bywa, że trwają zaledwie kilkanaście minut. Znacznie dłużej, bo miesiącami, a sporadycznie nawet latami, ciągną się one, gdy trzeba ustalić winnego rozpadu małżeństwa. Wówczas musimy przeprowadzić postępowanie dowodowe - odpowiada sędzia Katarzyna Chajęcka.
<!** reklama left>Z jakich powodów najczęściej rozwodzą się bydgoszczanie? Nadużywanie alkoholu, przemoc, problemy finansowe i zdrady to najczęstsze przyczyny. Sędziowie orzekający w sprawach rozwodowych przyznają, że od czasu pojawienia się książki „Samotność w sieci” zdradzani małżonkowie sami dostarczają dowodów na niewierność swoich połówek.
- W zasadzie niechętnie występujemy do operatorów sieci telefonii komórkowej czy Internetu o wystawienie billingów. Szanujemy ich prawo do tajemnicy. Z drugiej strony, nie musimy tego robić, bo zdradzani małżonkowie sami je nam dostarczają - mówi przewodnicząca X Wydziału Cywilnego Rodzinnego.
Niedawno pozew do bydgoskiego sądu złożyła kobieta, która oskarżyła o zdradę swojego męża, zawodowego żołnierza, pełniącego misję wojskową. Podając się za inną kobietę, za pośrednictwem czatu nawiązała bliższy kontakt z mężem. Po jego powrocie umówiła się z nim w kawiarni...
- Niektórzy małżonkowie przyłapani na internetowej zdradzie często tłumaczą, że to koledzy korzystali z ich komputerów. Dla innych to terapia wstrząsowa, po której opamiętują się i wracają do rodzin. Szczególnie wtedy, gdy w rodzinie są dzieci - przyznają sędziowie.
Z bydgoskich statystyk rozwodowych wynika, że najczęściej chcą się rozstać małżonkowie będący krótko po ślubie, z siedmioletnim stażem oraz mający „odchowane” dzieci. Wynika z nich również, że często mniej kulturalnie rozstają się osoby z wyższym wykształceniem.
- Ludzie wykształceni wykorzystują cały arsenał możliwości i dowodzą trafności powiedzenia, że od miłości do nienawiści jest bardzo blisko - przyznają sędziowie.