Niedawno skończyła 22 lata. Od nowego sezonu będzie grała w Artego. Lubi gotować, a na bezludną wyspę zabrałaby swojego chłopaka, też koszykarza...
<!** Image 3 align=none alt="Image 195383" sub="Olivia Tomiałowicz - podobnie jak jej koleżanki z Artego - ciężko trenuje przed sezonem. Na zdjęciu: w siłowni SKT Centrum. [Fot.: Tadeusz Nadolski]">Naszą rozmowę wypada rozpocząć od tradycyjnego pytania. Dlaczego zdecydowałaś się opuścić Lidera Pruszków i wybrałaś właśnie Artego?
Duży wpływ na moją decyzję miała osoba trenera Tomasza Herkta. Od wielu osób z naszego środowiska słyszałam o nim tylko same dobre rzeczy, wszyscy go chwalili. Równie wiele pozytywnych rzeczy słyszałam o samym klubie - że wszystko - jeśli chodzi o organizację - wygląda w pełni profesjonalnie.<!** reklama>
W Bydgoszczy jesteś już około miesiąca. Jakie są twoje pierwsze wrażenia?
Bardzo dobre. Nie zawiodłam się na niczym. Treningi są bardzo fajne, z głową ułożone. Wszystko na razie wygląda super. Mam nadzieję, że tak będzie też do końca tego sezonu.
Wróćmy jeszcze do występów w Pruszkowie. Miniony sezon był w Twoim wykonaniu - mówiąc delikatnie - średni. Na parkiecie spędzałaś nieco ponad czternaście minut i zdobywałaś zaledwie 3,4 punktu...
Ten sezon był taki trochę zaburzony. W połowie doszło do zmiany trenera. U Arkadiusza Konieckiego grałam dużo, potem gdy szkoleniowcem został Adam Prabucki - trochę mniej. Mam nadzieje, że ten sezon będzie dużo lepszy w moim wykonaniu.
Zmieńmy nieco temat tego wywiadu. Gdybyś nie została profesjonalna koszykarką, to czym byś się zajmowała?
- Nie wyobrażam sobie życia bez sportu. Więc jeśli nie byłby to basket, to na pewno jakaś inna dyscyplina.
Jak się czujesz w kuchni?
Myślę, że dobrze. Lubię gotować, choć może nie sama dla siebie, ale dla kogoś.
A co najlepiej Ci wychodzi?
Myślę, że nie mnie to oceniać. Dla siebie często robię makarony, najbardziej odpowiednie dla sportowców.
Czy teraz sama przygotowujesz sobie posiłki.
Jeśli chodzi o obiady, to klub nam je zorganizował, więc jadamy razem.
Co byś zabrała ze sobą na bezludna wyspę?
Może nie co, ale kogo - mojego chłopaka, też koszykarza, Marka Szumełdę-Krzyckiego (przed tym sezonem podpisał kontrakt z beniaminkiem I ligi, Stalą Ostrów, poprzednio grał w Zniczu Pruszków - dop. T.N.).
Czego nie lubisz u ludzi?
Najbardziej - kłamstwa.
A co cenisz nabardziej u ludzi?
Szczerość.
Jesteś dopiero u progu swojej kariery, ale czy już się zastanawiałaś, co będziesz robić, gdy ona się skończy?
Na razie chcę przede wszystkim rozwijać się jako koszykarka i myślę, że ten zbliżający się sezon bardzo mi w tym pomoże. To jest mój cel na teraz i na najbliższe lata. A jeśli chodzi o inne sprawy, to chciałabym skończyć studia. Zaczynałam już parę razy. I w Gdańsku, jak grałam w Lotosie, potem w Pruszkowie. Teraz chciałabym kontynuować naukę tu, w Bydgoszczy. A potem może jakaś praca z dziećmi jako trenerka.
Teczka osobowa
Olivia Tomiałowicz
Olivia Tomiałowicz (ur. 4.05. 1990 r., 185 cm, poz. nr 2). Poprzedni klub - Matizol Lider Pruszków (32 mecze, 14,35 min, 3,4 pkt, 0,9 zb., 0,8 as.). Wcześniej - Lider Pruszków, SMS PZKosz. Łomianki, Lotos Gdynia. Dwa tytuły mistrza Polski, najlepszy strzelec ME kadetek w 2006 r.