Rowerowe galery z tatą

Dwa obrazki, zaobserwowane w niedzielę, pierwszego dnia skwaru. Popołudnie, szybkim krokiem mijam starówkę. Rozpoczął się Jarmark Świętojański. Nie ma na nim tłumu, lecz trochę ludzi kręci się pomiędzy kramami. Między innymi rodzice z dzieckiem w wózku.

Podchodzą, oglądają towar, a dziecko w odkrytej sportówce czeka w słońcu. Tak jakby czapeczka wszystko załatwiała. W gazetach, telewizji apele, by nie zostawiać psów w zaparkowanych samochodach, bo już pół godziny w rozgrzanej puszce może okazać się ostatnim w pieskim życiu. O dzieciach w wózkach jakoś nikt nie pisze. A, jak widać, trzeba.

CZYTAJ TEŻ:Gorąco będzie przez kolejne kilka dni . Co jeść w upalne dni?

Drugi obrazek. Późnym popołudniem ruszam w las na rower. Na długiej prostej ścieżki koło portu lotniczego mijam trzyosobową rodzinkę, też na rowerach. Samiec alfa na czele posuwa się swoim równym tempem. Za nim dziecię, na końcu mama z udręczeniem w oku i purpurą na twarzy, usiłują nie puścić koła taty.

Temu zaś ani w głowie oglądać się za siebie. Podejrzewam, że jeśli nawet ta weekendowa wyprawa zakończyła się bez awantury, to dwie trzecie jej uczestników następnej niedzieli poszuka wymówki, by uciec przed rowerowymi galerami. Tak się u nas uczy zdrowego trybu życia.