Rosyjska „Róża” - tak nazwali ten film dystrybutorzy, porównując go do głośnego i wstrząsającego dzieła Wojciecha Smarzowskiego. „Żyła sobie baba” od dzisiaj na ekranie kina „Orzeł”.
<!** Image 3 align=none alt="Image 207998" sub="Daria Jekomasowa jako Warwara fot. materiały dystrybutora">
Mieli zapewne na myśli ukazanie dramatycznych wydarzeń historycznych przez pryzmat losów kobiety, zwykłej mieszkanki prowincji. Czas akcji filmów Smirnowa „Żyła sobie baba” i „Róży” Smarzowskiego dzieli jednak kilka dziesięcioleci.
<!** reklama>
Rosjanin przenosi widza do guberni tambowskiej, w lata 1909-1921. Przez wioskę Warwary, miejscowej piękności (której życie przypomina nieco los Reymontowskiej Jagny) przetaczają się wojna światowa, rewolucja i wojna domowa. Dramatyczne życie chłopki i czterech mężczyzn, z którymi była związana, toczy się na tle krwawej historii.
Jak piszą recenzenci, film zrealizowano z rozmachem i imponującą dbałością o odwzorowanie szczegółów dawnej rzeczywistości, a reżyser obala narodowe mity.
„Żyła sobie baba” - reż. Andriej Smirnow, prod. rosyjska kino „Orzeł” od poniedziałku do czwartku, 25-28 marca, godz. 20.15. Bilety po 11 i 14 zł.