[break]
Jest 14 kwietnia 2012 roku, piękny słoneczny dzień. Okolice podbydgoskiego Stryszka. Grupa motocyklistów rusza spod Bydgoszczy w trasę do Częstochowy. Na Jasnej Górze mają witać sezon motocyklowy. Kawalkada maszyn zbliża się do skrzyżowania z drogą na Przyłęki.
Długi, trudny proces
W tym samym momencie z naprzeciwka zamiar skrętu na Przyłęki sygnalizuje kierująca hondą CRV Maria O.H. Kobieta zjeżdża na lewy pas i wtedy czołowo zderza się z motocyklem Yamaha. Jego kierowca Andrzej J. ginie na miejscu. Chwilę później na miejsce wypadku najeżdża drugi motocykl - Triumph. Jadą nim Jacek K. i jego siostrzeniec Jakub G. Pech chce, że w tym samym momencie stojącą hondę CRV chce ominąć jadący za nią kierowca citroena. Triumph odbija się od citroena i uderza w hondę. Niestety, obaj jadący triumphem mężczyźni również ponoszą śmierć.
Proces trwa dwa i pół roku. Jest trudny. Wyrok pierwszej instancji - dwa lata bezwzględnego więzienia dla oskarżonej zostaje zaskarżony przez prokuraturę i obronę. Jedna chce zaostrzenia kary, druga - uniewinnienia.
Sąd Okręgowy w IV Wydziale Odwoławczym w minioną środę wydaje prawomocny wyrok - dwa lata więzienia, ale w zawieszeniu na pięć lat plus trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Adam Sygit ubolewa, że w trakcie postępowania zbyt mało uwagi poświęcono udziałowi kierowcy citroena w tej tragedii. Osoba związana z orzecznictwem sądowym wskazuje przyczynę:
- Piętą achillesową naszych procesów są biegli, którzy rzadko posiadają specjalistyczne wykształcenie. Często są to byli policjanci, którzy dorabiają sobie do emerytury. Powołują ich dawni koledzy i koło się zamyka. Wiele opinii nadaje się wyłącznie do śmietnika. Może zmieni się to po zmianie procedury, kiedy obie strony będą mogły powoływać biegłych.
- Sąd nie musi posiłkować się opinią eksperta, bo sam jest najwyższym biegłym. Z takiej pomocy powinno się korzystać tylko przy zasięganiu specjalistycznej wiedzy, np. ustaleniu prędkości pojazdu na podstawie drogi hamowania - uważa prokurator Jan Bednarek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Zawiasy dla kierowcy
Wyrok w sprawie Stryszka skrytykowały krewne ofiar wypadku. Podobnie było półtora roku temu, kiedy zapadło ostatecznie rozstrzygnięcie w głośnej sprawie Mateusza Pyskira. Ten 12-letni chłopiec został śmiertelnie potrącony przez samochód na pasach przy "Media-Markt" na ul. Jagiellońskiej. Tragedia miała miejsce w maju 2007 roku. Siedem lat trwała batalia rodziców o sprawiedliwość, choć początkowo prokuratura w ogóle nie chciała skierować do sądu aktu oskarżenia.
Wyrok dla kierowcy BMW Michaela G. brzmiał: dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat oraz 2000 zł grzywny, mimo że rodzice domagali się kary bez zawiasów oraz zabrania prawa jazdy. Sędzia takie żądanie nazwał chęcią odwetu.